Dłonie Magdaleny

Tycjan, „Noli me tangere”, fragment, ok. 1514, olej na płótnie, National Gallery, Londyn.

22 lipca 2022

Wiele obrazów przedstawiających św. Marię Magdalenę możemy potraktować niczym krzywdzące plotki na jej temat. Apostołka Apostołów, Zwiastunka paschalnego orędzia, ukazana została jako zrozpaczona lub roznamiętniona kobieta. Ile w tych plotkach jest prawdy?

 

Tradycja wschodnia zawsze przedstawia postać św. Marii Magdaleny w kontekście poranka zmartwychwstania, dlatego na ikonach towarzyszy jej flakon z wonnymi olejkami, które niosła do grobu Pana Jezusa. W sztuce zachodniej także podejmowany był temat ich spotkania przed grobem, jednak najczęściej stanowił pretekst do przedstawiania zrozpaczonej kobiety próbującej dotknąć i zatrzymać swojego Mistrza. „Noli me tangere” – powstrzymuje ją Jezus, a dłonie kobiety zawisają w powietrzu, w pobliżu Jego ciała, często ledwie okrytego (il. 1). Dłonie Magdaleny – przyjrzyjmy się im bliżej. Co wyrażają?

W tradycji zachodniej znajdziemy wiele przedstawień św. Marii Magdaleny jako pokutnicy. Artyści skoncentrowali się na tym okresie jej życia, który nie został opisany w Ewangeliach. Być może inspiracją były opowieści zamieszczone w niezwykle popularnej niegdyś Złotej legendzie autorstwa dominikańskiego pisarza Jakuba de Voragine. Najbardziej charakterystyczną Magdalenę Pokutnicę widzimy na obrazie Tycjana (il. 2). Artysta przedstawił ją w chwili głębokiego uniesienia, ze wzrokiem skierowanym ku niebu i łzami w oczach. Łzy Magdaleny nawiązują do ewangelicznej sceny, w której kobieta obmyła nimi Jezusowi stopy (Łk 7,38). Prawdopodobnie artysta zamierzał ukazać religijną ekstazę, jednak obraz ten jest przesycony zmysłowością. Święta przytrzymuje dłońmi długie włosy, okrywa nimi ciało, jednak piersi pozostają odkryte. Nie tylko dlatego jest w tym geście jakaś niekonsekwencja. Skoro kobieta w momencie modlitewnego uniesienia obcuje z Bogiem, nie ma tu miejsce ani na grę uwodzenia, ani na wstyd. Nie jest już przecież ani jawnogrzesznicą, ani upadłą Ewą, która chowa się w zaroślach przed wzrokiem Ojca, lecz oblubienicą w spotkaniu z Umiłowanym. A zatem artysta przedstawił dopiero jakiś początek jej duchowej drogi, kiedy jeszcze brakuje kobiecie świadomości, czym jest miłosna relacja z Chrystusem. Za Tycjanem poszli niezliczeni artyści, którzy właśnie w ten sposób ukazywali Magdalenę. I tak oto stała się ona dramatyczną ikoną zmysłowości, rozpaczy i w gruncie rzeczy upadku.

 

1. Tycjan, Magdalena, 1533–1535, olej na płótnie, 84×69,2 cm, Palazzo Pitti.

2. Tycjan, Magdalena, 1533–35, olej na płótnie, 84×69,2 cm, Palazzo Pitti, Florencja.

2. Georges de La Tour, Pokutująca Maria Magdalena, ok. 1640–1646, olej na płótnie, 128×94 cm, Luwr.

3. Georges de La Tour, Pokutująca Magdalena, ok. 1640, olej na płótnie, 128×94 cm, Luwr, Paryż.

3. Antonio Canova, Pokutująca Magdalena, 1793–1796, marmur, 90 cm., Palazzo Bianco.

4. Antonio Canova, Pokutująca Magdalena, 1793–96, marmur, 90 cm, Palazzo Bianco, Genova.

Drugim najbardziej charakterystycznym sposobem przedstawiania Magdaleny pokutującej jest ukazanie jej siedzącej w zadumie nad śmiercią. Taką Magdalenę widzimy na obrazie Georges’a de La Toura (il. 3). Święta siedzi, wpatrując się w płomień świecy, jej ręką spoczywa na ludzkiej czaszce. Odsłonięte ramiona i nogi wskazują jeszcze na zmysłowość, ale nie ona jest tematem obrazu. Jest nią miłość do utraconego Mistrza. Dłoń Magdaleny spoczywa na czaszce jak na głowie Nowego Adama. Ten wymiar tęsknoty jest jeszcze lepiej widoczny w rzeźbie Antonio Canovy (il. 4). Sama postać Magdaleny jest tutaj bardziej zmysłowa, opadająca sukienka prawie odsłania piersi, ale znowu nie zmysłowość jest tematem przedstawienia. Magdalena trzyma w rękach krzyż wsparty o czaszkę. W obu przypadkach jest jakby nieobecna, jakby tylko przez ten dotyk nawiązuje kontakt z Umiłowanym. Magdalena Canovy także nie do końca rozumie, co się stało, bo jeszcze nie potrafi cieszyć się mistyczną obecnością Chrystusa.

 

 

 

 

 

 

 

 

4. Donatello, Pokutująca Magdalena, 1453–1455, drewno, 188 cm., Museo dell'Opera del Duomo.

5. Donatello, Pokutująca Magdalena, 1453–55, drewno, 188 cm, Museo dell’Opera del Duomo, Florencja.

I wreszcie trzeci sposób przedstawienia Magdaleny – pokutnica, która się modli. Jednak niesamowita rzeźba Donatella stanowi szczególny przykład (il. 5). Przedstawia świętą, która jest już w podeszłym wieku. Legendy mówią, że spędziła trzydzieści lat na życiu pustelniczym w grotach pod Marsylią. Nie do końca wiadomo, czy rzeźbiarz chciał ukazać kobietę ubraną w suknię z sierści, czy to jej włosy są jedynym odzieniem Magdaleny. Widać odsłonięte, prawie męskie ramiona. Jej usta pozbawione są niektórych zębów. Ciało kobiety nie jest piękne, jeśli wzięlibyśmy za punkt wyjścia kanony piękna okresu, w którym tworzył Donatello. Jest to ciało „zjedzone przez posty”, jak pisał Giorgio Vasari. Zmysłowość, która była obecna w dwóch pierwszych typach przedstawień Magdaleny znika zupełnie, pozostaje jedynie cielesność. Najdziwniejszy jest jednak układ rąk świętej. Trzyma je wzniesione do modlitwy, ale nie jest to ani gest orantki z rozłożonymi rękoma, ani typowy gest modlitwy liturgicznej, w którym dłonie przylegają do siebie. Magdalena wygląda jakby chciała je złożyć, ale coś ją powstrzymuje. Jakby trzymała w nich płomień i chroniła go przed zagaśnięciem. Wszystko, co najważniejsze – niewidzialne i kruche – znajduje się w tej przestrzeni. Wierzę, że jest to jej dusza, która przygotowuje się na śmierć ciała i spotkanie z Oblubieńcem.

Przejmujące są dłonie Magdaleny. Dłonie tęskniące – próbujące pochwycić Pana. Dłonie zmysłowe – próbujące jakoś zakryć nagość kobiety. Dłonie namiętne – czule dotykające relikwii Ukochanego. I dłonie mistyczne – chroniące iskrę jej duszy. Te są najpiękniejsze. I te mówią prawdę o Oblubienicy Chrystusa.

 


Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.