To jest Ciało Moje

Zdjęcie: Jacob Bentzinger / Unsplash

29 stycznia 2023

Prawda o Eucharystii to jedna z najważniejszych prawd Kościoła katolickiego, którą apostołom przekazał sam Chrystus. W obecnych czasach jest szczególnie istotne, by rozumieć wagę tego sakramentu. Nie ma jedności wspólnoty wiernych bez ich przystępowania do Pańskiego stołu. W tym wyraża się nasza wiara w zbawcze dzieło Chrystusa. 

 

Podczas każdej Mszy Świętej uobecniane jest wydarzenie, które miało miejsce w Wieczerniku: „A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mt 26,26–28). Słowa Pana Jezusa, choć codziennie powtarzane przez celebransa podczas sprawowanej Eucharystii, wciąż mogą budzić w nas zdumienie. W jaki sposób Jezus może dać nam swoje Ciało na pokarm?

Trudna mowa

Nie dziwi trudność w zrozumieniu tych słów, bo również w głowach uczniów Jezusa pojawiały się pytania i wątpliwości. W Ewangelii według św. Jana została opisana sytuacja, w której już sama zapowiedź ustanowienia Eucharystii wywołała duże zamieszanie. Po cudownym rozmnożeniu chleba Jezus zwrócił się do tłumów: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6,53–56). Ewangelista notuje reakcję niektórych uczniów: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” (J 6,60) – mówili i szemrali między sobą. Był to największy kryzys zaufania, jaki zrodził się pomiędzy Jezusem a Jego słuchaczami aż do czasu Jego męki i śmierci. Ewangelista pisze: „Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło” (J 6,66). Nie mówi tutaj o ludziach z tłumu, który otaczał Jezusa, ale o niektórych uczniach – to oni nie byli w stanie przyjąć słów zapowiadających ustanowienie Eucharystii.

Prawda o Eucharystii od samego początku należała do pierwotnego kerygmatu, czyli tych prawd, które muszą być zachowane, abyśmy mogli mówić o chrześcijaństwie.

Również dzisiaj, tak jak w każdym czasie, dotyka nas ta sama pokusa niewiary, której doświadczali uczniowie Jezusa. Ponieważ już zapowiedź ustanowienia Eucharystii była dla wielu zgorszeniem, to od samego początku wierni Jego uczniowie podkreślali wagę oraz znaczenie realnej obecności Chrystusa pod postaciami chleba i wina. Kwestia ta była bardzo ważna dla św. Pawła. Zauważmy, że choć niekiedy powoływał się on na tradycję, którą przejął bezpośrednio od apostołów, to kiedy pisał o Eucharystii, powołał się wprost na autorytet Pana. Widzimy to w Liście do Koryntian. Gdy apostoł chce powiedzieć chrześcijanom z korynckiej wspólnoty o zmartwychwstaniu Chrystusa, pisze: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu” (1 Kor 15,3–5). Kiedy natomiast przekazuje prawdę o Eucharystii, podkreśla: „Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę». Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę». Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie” (1 Kor 11,23–26). Prawda o Eucharystii od samego początku należała do pierwotnego kerygmatu, czyli tych prawd, które muszą być zachowane, abyśmy mogli mówić o chrześcijaństwie. Jednak od zawsze wymagała ona podkreślenia, iż pochodzi bezpośrednio od Chrystusa.

Obecny realnie, aktualnie, jako dar

Co jednak oznacza konkretnie prawda wiary, w której wyznajemy, że chleb jest Ciałem Chrystusa, a wino Jego Krwią? W Katechizmie Kościoła katolickiego czytamy, że w Najświętszym Sakramencie Eucharystii „są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z duszą i bóstwem Pana naszego, Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus” (205). Myśl ta następnie powtórzona jest w innym miejscu Katechizmu w następujący sposób: „Ta obecność nazywa się «rzeczywistą» […], przez nią uobecnia się cały Chrystus, Bóg i człowiek” (1374). Można w tych katechizmowych sformułowaniach wyodrębnić trzy zasadnicze aspekty: „Chrystus w Eucharystii jest: 1) realnie obecny tutaj; 2) obecny aktualnie, nie w przeszłości, lecz teraz; oraz 3) ofiarowywany jako dar, naprawdę jest nam dawany”[1].

Przyjrzyjmy się temu, co oznacza realna – czy też rzeczywista – obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina. Chodzi o to, że nie jest to obecność symboliczna. Postaci eucharystyczne nie są jedynie symbolem Ciała i Krwi Chrystusa, ale są nimi naprawdę. I choć nasze zmysły dostrzegają chleb i wino, to jak czytamy w Katechizmie, „eucharystyczna obecność Chrystusa zaczyna się w chwili konsekracji i trwa, dopóki trwają postacie eucharystyczne” (1377). Jest to realna i trwała obecność – trwała, gdyż nie ogranicza się wyłącznie do momentu celebracji, jak wierzą niektórzy protestanci. Dla katolików realna obecność trwa dopóty, dopóki trwają postacie eucharystyczne. Dlatego naczynia liturgiczne po Mszy Świętej są obmywane wodą, która rozpuszcza partykuły, czyli małe cząsteczki Hostii. Dopóki trwa niezmieniona materia postaci eucharystycznych, możemy mówić o realnej i trwałej obecności Chrystusa.

Transsubstancjacja (inaczej przeistoczenie) oznacza rzeczywistą przemianę podczas Eucharystii substancji, czyli istoty chleba i wina. Istota się zmienia, natomiast przypadłości, czyli ich zapach, smak, wygląd, pozostają te same.

Ta prawda wiary wywoływała dyskusje, podobne zresztą do tych, jakich ślad mamy zapisany w Ewangelii św. Jana. Na przykład Berengariusz, teolog i przełożony szkoły biskupiej w Tours, w 1047 roku zgłosił publicznie wątpliwości w sprawie przeistoczenia chleba i wina w Ciało i Krew Pańską. Stwierdził, że Chrystus jest obecny w znakach sakramentalnych (chlebie i winie) jedynie symbolicznie, gdyż nie jest możliwe oddzielanie ich przypadłości od ich substancji. Wywołany przez Berengariusza spór o Eucharystię przyczynił się do wykształcenia i dopracowania doktryny transsubstancjacji. O co w niej chodzi? Transsubstancjacja (inaczej przeistoczenie) oznacza rzeczywistą przemianę podczas Eucharystii substancji, czyli istoty chleba i wina. Istota się zmienia, natomiast przypadłości, czyli ich zapach, smak, wygląd, pozostają te same. Termin „transsubstancjacja” został następnie przyjęty przez sobór laterański IV i sobór trydencki. Obecność realna nie jest ufundowana na wierze tego, kto przyjmuje komunię, jak byłoby w przypadku symbolicznej obecności, lecz na obietnicy Ducha Świętego, który czyni chleb i wino Ciałem i Krwią Chrystusa. Realna obecność oznacza, że jest to prawdziwe Ciało i prawdziwa Krew Chrystusa.

Jest to również obecność aktualna, czyli dotyczy ona chwili obecnej, a nie przeszłości. Niektórzy teologowie reformacji twierdzili, że Msza Święta – czy też jak ją nazywają Wieczerza Pańska – jest jedynie wspomnieniem, zgodnie ze słowami Chrystusa: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Żeby zrozumieć znaczenie tego polecenia, należy odwołać się do semickiego sposobu rozumienia, czym jest wspominanie. Kwestię tę przybliża biblista ks. prof. Mariusz Rosik w tekście Dlaczego chleb i wino[2].

Chrystus pod postaciami chleba i wina jest obecny realnie i aktualnie, ale jest On również darem, czyli jest realnie nam dawany. W każdym, nawet najmniejszym kawałku Hostii, w każdej kropli Krwi jest cały Chrystus, który do nas przychodzi, aby się z nami zjednoczyć. W Katechizmie czytamy: „Cały Chrystus jest obecny w każdej z tych postaci i cały w każdej ich cząstce, a więc łamanie chleba nie dzieli Chrystusa” (1377). Dlatego w Komunii Świętej nie ma znaczenia, jak dużą część Hostii spożył wierny ani to, czy przyjął Pana Jezusa pod jedną postacią chleba czy pod dwiema postaciami chleba i wina. Tak czy inaczej, przyjął Pana Jezusa.

* * *

Trudna jest ta mowa. Bo jak pojąć, że substancja chleba się zmienia, a przypadłości pozostają? Czujemy, że spożywamy chleb, a przyjmujemy Ciało Chrystusa… Święty Tomasz z Akwinu słusznie pouczał, że obecność prawdziwego Ciała i Krwi w sakramencie Eucharystii „można pojąć nie zmysłami, lecz jedynie przez wiarę, która opiera się na autorytecie Bożym”[3]. Z kolei żyjący prawie tysiąc lat wcześniej św. Jan Chryzostom tak pisał o tym samym autorytecie: „To nie człowiek sprawia, że dary stają się Ciałem i Krwią Chrystusa, ale sam Chrystus, który został za nas ukrzyżowany. Kapłan reprezentujący Chrystusa wypowiada te słowa, ale ich skuteczność i łaska pochodzą od Boga” (KKK 1375).


[1] P. Kreeft, Eucharystia [w:] W co wierzą katolicy? Jakie są zasady kultu w Kościele katolickim? Jak żyją katolicy?, Rada Najwyższa Rycerzy Kolumba 2011, s. 16.
[2] M. Rosik, Dlaczego chleb i wino, https://magazynverbum.pl/formacja/slowo-boze/dlaczego-chleb-i-wino/, dostęp: 28.01.23].
[3] Święty Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, III, 75, 1.


Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu. 


Pierwodruk: Wojciech Surówka OP, To jest Ciało Moje, „Tota Tua” 12/2021 (8).