Pieśń uwielbienia

Zdjęcie: Yoann Boyer / Unsplash

13 lipca 2022

Miała silny i wybuchowy charakter, dlatego będąc kilkuletnim dzieckiem z wielką trudnością znosiła to, że nie może przystępować do komunii świętej jak jej mama. Wtedy jej starszy brat nauczył Juanitę odmawiać różaniec. Od tamtej chwili tylko raz zapomniała w ciągu dnia pomodlić się w ten sposób. I tak Maryja stała się tą, która stale towarzyszyła przyszłej św. Teresie od Jezusa de Los Andes w jej tęsknocie do Umiłowanego.

 

Najważniejszą osobą w życiu Juanity Fernández Solar i jej rodzeństwa był dziadek, który rozpieszczał wnuki z radością, patrząc, jak korzystają z ruchu i swobody na jego olbrzymim ranczu. Był też człowiekiem modlitwy – dzieci widziały, że stale towarzyszy mu różaniec i to milczące świadectwo połączone z wielką miłością, której od niego doświadczały, w naturalny sposób kierowało je do Boga. Nie bez znaczenia były też metody wychowawcze jej matki. Ta z kolei była zasadnicza i wymagająca, także jeśli chodzi o wychowanie w wierze. Cała rodzina Solar regularnie praktykowała, dzięki czemu wiara była naturalną częścią jej życia i to wiara kształtowała spojrzenie na rzeczywistość.

Nic więc dziwnego, że już trzyletnia Juanita zaczęła prowadzić rozmowy z Maryją. Nie chodzi tu o objawienia, po prostu zwierzała się Matce Bożej ze swojej codzienności, dzieliła radościami oraz przepraszała za błędy. Codzienny dziesiątek różańca stał się dla niej czasem zwierzeń i bliskości z Maryją, jednocześnie wiążąc z wielką siłą serce dziewczynki z Bogiem. Z czasem Juanita zaczęła coraz mocniej pragnąć Eucharystii.

Urodziła się w 1900 roku, a reforma Piusa X, która pozwalała na wczesną Komunię Świętą, odbyła się w roku 1910. Dziewczynka musiała więc poczekać kilka lat – lat tak bardzo długich dla serca, które tęskni do Boga i jednocześnie ciężko znosi fakt, że czegoś mu się zabrania. Jak trudno było Juanicie panować nad emocjami, pokazują anegdoty z jej dzieciństwa, np. pewnego razu rzuciła ciastkiem, bo wydało się jej, że inne dzieci dostały większe kawałki niż ona. Wychowana przez rozpieszczającego ją dziadka, kochająca przestrzeń, jazdę konną i ruch miała wielkie trudności w przyjęciu tego, że nie zawsze jej zdanie i jej pragnienia są najważniejsze, że nie zawsze muszą być zaspokojone bez zwłoki, tu i teraz.

Wychowana przez rozpieszczającego ją dziadka, kochająca przestrzeń, jazdę konną i ruch miała wielkie trudności w przyjęciu tego, że nie zawsze jej zdanie i jej pragnienia są najważniejsze, że nie zawsze muszą być zaspokojone bez zwłoki, tu i teraz.

Wewnętrzna przemiana

Mając siedem lat, Juanita odbyła po raz pierwszy spowiedź, a trzy lata później wreszcie mogła przystąpić do stołu Pańskiego. Przez ten czas towarzyszył jej nieustannie różaniec i figurka Matki Bożej z Lourdes. W 1917 roku pojedzie z mamą do Europy, aby odwiedzić właśnie to sanktuarium. Będzie to dla gorącego serca dziewczynki wielkie przeżycie. W jej Dzienniku można przeczytać: „Nie wierzyłam, że jest możliwe szczęście na ziemi, ale wczoraj moje serce, spragnione szczęścia, znalazło je. Moja dusza, zachwycona u Twych dziewiczych stóp, wsłuchiwała się w Twoje słowa… Moja Matko, w Lourdes znalazłam niebo”[1].

Wcześniej jednak czeka ją zderzenie z systemem edukacji. Pani Solar uznała, że jej córka ma tak trudny charakter, iż skutecznie może go utemperować jedynie szkoła z internatem. Pierwsza próba skończyła się już po miesiącu – pozostałe dzieci szybko się zorientowały, jak wybuchowa jest Juanita, i z czystej dziecięcej przekory specjalnie ją prowokowały. To zaś skutecznie burzyło spokój w internacie. Trudno było jej też przyjąć fakt, że stała się jedną z wielu, a nie ulubienicą wszystkich, jak było w domu, szczególnie tym należącym do dziadka. Zgodzono się zatem na to, by dziewczynka dojeżdżała do szkoły. W tym czasie, po spowiedzi generalnej, Juanita zaczyna pracować nad swoim charakterem, a nie jest to łatwe. Ponieważ jednak samodzielnie dokonała tego wyboru, praca okazuje się przynosić z czasem coraz lepsze efekty.

Jedną z przełomowych chwil jej życia jest dzień Pierwszej Komunii Świętej. Dziewczynka opisuje go jako „dzień bez chmur”, którym był zresztą także dosłownie. Co do wewnętrznych przeżyć, to przyszła święta notuje: „Nie potrafię opisać, co czuła moja dusza po przyjęciu Jezusa. Tysiąc razy prosiłam Go, aby mnie zabrał, i po raz pierwszy usłyszałam Jego kochany głos. Mówiłam do Niego: «O Jezu, kocham Ciebie, uwielbiam Ciebie!». Modliłam się za wszystkich. Czułam również obecność Matki Bożej. […] Od tego pierwszego uścisku Jezus mnie nie wypuścił i zatrzymał mnie dla siebie”.

Wtedy może już codzienne przyjmować Pana Jezusa i Juanita z tego przywileju z radością korzysta. Jednocześnie, aby móc do komunii świętej przystępować, podejmuje jeszcze większe starania o wewnętrzną przemianę. Ułatwiają jej to pocieszenia, których doświadcza na modlitwie, a ta z kolei pozwala jej pokochać samotność i trwanie w bezruchu. Słodycz bliskości z Panem jest dla niej tak wielka, że kilka lat później, już jako nastolatka, panna Solar wspomina: „To nie ja żyłam, to Jezus żył we mnie”[2].

W 1915 roku znów zostaje wysłana do szkoły z internatem. Teraz już jako tako potrafi zapanować nad swoim wybuchowym temperamentem, chociaż pod koniec jednych z wakacji w listach do przyjaciół pisze, że najchętniej puściłaby z dymem to „więzienie”. Jednocześnie w swoich osobistych notatkach przyznaje, że jest świadoma, iż ta szkoła przygotowuje ją do samodzielnego życia, a przede wszystkim do udźwignięcia w pełni wyboru powołania, którego już dokonała.

Karmel

Pragnienie życia kontemplacyjnego rodziło się w jej sercu powoli. Wiele wskazuje na to, że decydującym doświadczeniem mogły być oschłości, które pojawiły się w jej duszy po okresie „bezchmurnego nieba”. Jezus oczyszczał ją przez to, że odbierał jej słodycz swoich darów, tak aby kochała przede wszystkim Jego. Wielką pomocą w tym okresie stały się dla Juanity dzieła wielkich świętych karmelitanek: Teresy od Jezusa, Teresy od Dzieciątka Jezus i wreszcie Elżbiety od Trójcy Świętej. Szczególnie z tą ostatnią mogłyby sobie podać ręce, bo obie miały podobne problemy z trudnym charakterem i dla obu momentem wręcz skoku duchowego ku Panu był dzień Pierwszej Komunii Świętej. Obie też kochały i potrafiły docenić muzykę.

Pragnienie życia kontemplacyjnego rodziło się w jej sercu powoli. Wiele wskazuje na to, że decydującym doświadczeniem mogły być oschłości, które pojawiły się w jej duszy po okresie „bezchmurnego nieba”. Jezus oczyszczał ją przez to, że odbierał jej słodycz swoich darów, tak aby kochała przede wszystkim Jego.

Po raz pierwszy o życiu zakonnym Juanita pomyślała, mając czternaście lat. Pewnego dnia po przyjęciu Ciała Pańskiego zrodziło się w jej sercu pragnienie wynagrodzenia Jezusowi za obojętność i grzechy tych, którzy się od Niego odwrócili. W miarę duchowego i ludzkiego wzrostu to wezwanie do oddania się Mu całkowicie stawało się coraz mocniejsze. Kiedy jako osiemnastolatka kończy kolegium i swoją edukację, wie już z całą pewnością, że jej miejsce jest w Karmelu.

Z całą żarliwością swojego charakteru Juanita przygotowuje się do wstąpienia do zakonu. Energię kieruje na przemianę swojego serca i wykształcenie postaw oraz umiejętności, które pozwolą jej lepiej wejść w surowe życie karmelitanki. Po powrocie do domu zapisuje: „Pragnę, aby nikt nie podejrzewał, że pewne zajęcia są dla mnie okazją do ofiary, i wszystko wykonuję chętnie. Dzięki temu wszyscy sądzą, że mają prawo oczekiwać ode mnie wszystkiego, co im się podoba”.

Gdy jest jej szczególnie ciężko, biegnie do Maryi: „Kiedy cierpię, patrzę na Matkę Bolesną z martwym Jezusem w Jej ramionach. Porównuję swój ból z Jej i nie widzę żadnego podobieństwa. Jezus jest Jej jedynym Synem, umarłym i zabitym za grzeszników. I patrząc na spływające łzy Matki, na pokrwawione ciało Jej Boga, uczę się pocieszania Najświętszej Dziewicy, opłakując grzechy”[3]. Już od chwili, kiedy jako trzyletnie dziecko zaczęła otwierać przed Matką Bożą swoje serce, rosło w niej pragnienie upodobnienia się do Maryi. Całkowicie bezpośrednio pisze o tym w jednym ze swoich licznych listów z Karmelu: „Moim zwierciadłem ma być Maryja… muszę być do Niej podobna”[4].

Niecały rok

Juanita – urodzona i wychowana w dostatku, rozpieszczana w dzieciństwie, dusza towarzystwa kochająca aktywność fizyczną i szybką jazdę – stając przed wyborem karmelitańskiego klasztoru, zdecydowała się na najbardziej ubogi, ten w Los Andes. Współgra to świetnie z tym, co wyznała swojej przyjaciółce – chce tylko kochać Chrystusa i cierpieć dla Niego, ponieważ dzięki temu upodobni się w pełni do Jego Matki.

Próg klauzury przekroczyła 7 maja 1919 roku, a 14 października skończyła postulat i otrzymała habit. Na początku Wielkiego Postu 1920 roku powiedziała swojemu spowiednikowi, że w ciągu miesiąca umrze. Nic tego nie zapowiadało – była młoda i silna. Jednak rzeczywiście w Wielki Piątek zaczęła gorączkować. Okazało się, że zapadła na ostrą odmianę tyfusu, która wówczas nie poddawała się znanym lekom. Ze względu na ciężki stan Teresy 7 kwietnia przełożeni wyrazili zgodę, aby na łożu śmierci złożyła śluby wieczyste. Odeszła w ramiona swojego Ukochanego i Jego Matki 12 kwietnia 1920 roku.

Była w Karmelu niecały rok, jakie więc może stanowić świadectwo? Aby się o tym przekonać, warto przeczytać jej Dziennik, a przede wszystkim jej bogatą korespondencję z czasu nowicjatu. W pierwszym widać dynamiczny duchowy i ludzki rozwój Juanity, do którego motywacją była miłość do Pana, a źródłem siły – różaniec. Listy s. Teresy de Los Andes to z kolei dowody jej wielkiej wewnętrznej dojrzałości i pragnienia oddania się całkowicie Miłości. Widać w nich, że realizowało się w dziewczynie pragnienie upodobnienia się do Maryi, do Jej hojnego fiat, by być z Jezusem od żłóbka przez krzyż po zmartwychwstanie. Karmel był tylko ostatnim akordem tej pięknej pieśni uwielbienia, jaką było jej życie.


[1] J. Solar, Dziennik, za: Cz. Gil OCD, Osoba i dzieło – chronologia życia, www.karmel.pl/swieta-teresa-od-jezusa-z-los-andes-juana-fernandez-solar-1900-1920/ [dostęp: 25.05.2021].
[2] Tamże.
[3] D. Wider OCD, Tajemnica Maryi Matki, www.karmel.pl/swieta-teresa-od-jezusa-z-los-andes-juana-fernandez-solar-1900-1920/ [dostęp: 25.05.2021].
[4] Tamże


Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.


Pierwodruk: Elżbieta Wiater, Pieśń uwielbienia, „Tota Tua” 7/2021 (3).