Uobecniona, Ranliwa, Oczekująca

Obraz Matki Bożej Częstochowskiej, fragment, autor nieznany, czas powstania nieznany, tempera na desce, 122,2 × 82,2 × 3,5 cm, Jasna Góra, domena publiczna.

26 sierpnia 2022

Na temat ikony Matki Bożej Jasnogórskiej powstało już wiele publikacji, które poruszają rozmaite aspekty tego cudownego obrazu – od rekonstrukcji jego dziejów, przez obecność Jasnogórskiej Pani w poezji, po antropologiczne studia nad fenomenem Czarnej Madonny. Podejmując decyzję o napisaniu tekstu, miałam jedno założenie – nie chciałam polegać na swoich kompetencjach historyka sztuki i dostępnej literaturze. Chciałam zrobić to razem z Nią. Bo chciałam napisać o Niej.  

 

Jedna z moich ulubionych kaplic, w której przez pewien czas bardzo często uczestniczyłam w Eucharystii oraz adoracji Najświętszego Sakramentu, jest przeszklona, a tym samym otwarta na pejzaż spokojnych pól i czasem niespokojnego nieba. Na pionowym, wąskim pasie ściany, stanowiącym tło dla ołtarza, znajduje się tabernakulum oraz wysoko zawieszona kopia ikony Jasnogórskiej. Taki kontekst przestrzenny jest pełen znaczeń – niebo, często przepiękne, zwłaszcza o wschodzie słońca, stanowiące monumentalną oprawę dla wszystkiego, co wydarza się na ołtarzu, jest przecież tylko okruszyną wobec Nieskończoności, która została ukryta w maleńkim eucharystycznym Ciele. Choć oko widzi za oknami ogrom, a na ołtarzu kruchość, wiemy, że rzeczywistość duchowa jest odwrotna – o wiele więcej niż niebo zamknięte jest w białym opłatku. „Kłaniam się Tobie, Przedwieczny Boże, którego niebo objąć nie może”.

I Ona – uniesiona wysoko Czarna Madonna. Jakby właśnie wzięta do nieba Ziemia, która zrodziła to prawdziwe Niebo. Maryjo, „Ty jesteś Nowym Rajem, Nową Ziemią Świętą, w Tobie bowiem zamieszkała Światłość” – brzmią słowa znanej pieśni. Matka Boża odpowiada w niej: „Pan łono moje uczynił Bramą Nieba”.

Kiedy peregrynująca kopia ikony utknęła gdzieś w wielkim, zalęknionym Poznaniu, takie właśnie były moje spotkania z Jasnogórską Panią – w pewnej kaplicy pośród pól, bez ceremoniału, w bliskości eucharystycznego Ciała.

Ponieważ ikona jest „miejscem uobecnienia Pierwowzoru i przez wiarę osiąga poziom realnej mariofanii łączącej fizyczne widzenie z duchowym oglądem treści mariologicznych”[1], spróbuję po prostu zdać relację z tego, jak to, co widzę, odsyła mnie do tego, w co wierzę, tzn. jak doświadczam w Częstochowskiej ikonie obecności Matki Bożej. I co z tego wynika.

Obraz Matki Bożej Częstochowskiej, autor nieznany, czas powstania nieznany, tempera na desce, 122,2 × 82,2 × 3,5 cm, Jasna Góra, domena publiczna.

Obraz Matki Bożej Częstochowskiej, autor nieznany, czas powstania nieznany, tempera na desce, 122,2 × 82,2 × 3,5 cm, Jasna Góra, domena publiczna.

Droga

Po soborze efeskim (431 r.), który ostatecznie uznał Marię z Nazaretu za Theotokos, czyli Bogurodzicę, zaczęło powstawać coraz więcej Jej wizerunków. Wkrótce ukształtowały się cztery podstawowe typy ikony Bożej Rodzicielki. Są to: Kyriotissa, czyli Maryja Zwycięska (czasami przedstawiana w pozycji stojącej, a czasami jako zasiadająca z Dzieciątkiem na tronie), Oranta, czyli modląca się (z rękoma uniesionymi w modlitewnym geście z wizerunkiem Chrystusa w medalionie), Eleusa, czyli Miłosierna (przytulająca Dzieciątko do swojego policzka), oraz Hodegetria, czyli Wskazująca Drogę.

Chrystus jest Drogą wskazywaną przez Maryję, Prawdą symbolizowaną przez księgę i Życiem, skoro „błogosławienie jest czynnością Boską, która daje życie” (KKK 1078). To jednak nie wszystko, co można powiedzieć na temat tego, o czym jest ikona z Częstochowy.

Ikona Częstochowska wpisuje się w tę ostatnią kategorię, dlatego Jasna Góra bywa nazywana „polską Kaną”, czyli miejscem, w którym „Gospodyni z Jasnogórskiej Kany”[2] kieruje wiernych do Syna: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Matka Boża prawą dłonią wskazuje na siedzącego po Jej lewej stronie Jezusa, przedstawionego nie jako Dzieciątko, lecz Emmanuel – mały-dorosły człowiek, którego skojarzyć można z nad wiek rozumnym dwunastoletnim Jezusem odnalezionym w świątyni jerozolimskiej. Na Jego kolanach leży święta księga, którą Chłopiec podtrzymuje lewą dłonią, podczas gdy prawą rękę unosi w geście błogosławieństwa. Chrystus jest Drogą wskazywaną przez Maryję, Prawdą symbolizowaną przez księgę i Życiem, skoro „błogosławienie jest czynnością Boską, która daje życie” (KKK 1078). To jednak nie wszystko, co można powiedzieć na temat tego, o czym jest ikona z Częstochowy.

Istnieje kilka fotografii przedstawiających prymasa Wyszyńskiego pozującego z kopią samego portretu Jasnogórskiej Pani, tzn. z kopią wykadrowaną w taki sposób, że brakuje na niej Jezusa. Przyznam, że takie kadrowanie tego obrazu jeszcze do niedawna było w moim odczuciu niewłaściwe, gdyż wydawało mi się potwierdzać obawy, iż kult Maryi oznacza usuwanie w cień Chrystusa. A jednak czas spędzony z kopią ikony oraz perspektywa, jaką daje zawierzenie Matce Bożej, sprawiły, że lepiej rozumiem, co jest tematem tego dzieła i dlaczego ów kadr nie jest bezzasadny.

Gest wskazywania Bogurodzicy na Chrystusa siłą rzeczy sprawia, że w ikonach typu Hodegetria dłoń Maryi znajduje się mniej więcej na wysokości Jej Serca. W niewielu jednak przypadkach ten „zbieg okoliczności” jest tak wymowny jak w ikonie Częstochowskiej. Tutaj gest wskazywania wydaje się mieć wręcz podwójne znaczenie. Palce dłoni Matki są nieco ugięte, a opuszki jakby chowają się w fałdzie welonu, która ujawnia czerwień jego podszewki. „Onieśmielonymi oczyma/ wchodzę w Twoją czerwień/ jak w ciszę katakumb”[3] – czy fraza wiersza siostry Imeldy o Jasnogórskiej Pani nie jest odpowiedzią na to nieme zaproszenie Matki, by ukryć się w Jej Sercu? Jest dla mnie jasne, że Czarna Madonna, kierując uwagę na Jezusa, wskazuje także na swoje cierpiące Serce. Również Jego gest ma podwójną wymowę – Chrystus błogosławi, jednak trudno nie połączyć Jego wyciągniętej rączki z Jej przesmutnym obliczem. Wystarczy porównać układ dłoni tej Matki i tego Syna z gestami pojawiającymi się na innych przedstawieniach typu Hodegetria, by dostrzec znaczącą różnicę w sposobie ukazywania relacji – palce Emmanuela rzadko tak sugestywnie kierują uwagę na oblicze Maryi. Dlatego ikona Jasnogórska wydaje się być nie tylko przedstawieniem Matki prezentującej Chrystusa, lecz może nawet bardziej przedstawieniem Matki, na którą wskazuje Chrystus. On jest Drogą do Ojca, ale także Ona jest najpewniejszą Drogą do Syna. Jest Wskazującą i Wskazywaną. W tym kontekście rozumiem, że może niekiedy stawać się samodzielną bohaterką – o ile jednak ingerencja w kopię, czy też reprodukcję obrazu, nie zakłada wymazania Emmanuela, a jedynie polega na wykadrowaniu oblicza podarowanej nam przez Niego Matki.

Boleści  

Matka Boża tylko raz wskazuje na swoje Serce – wtedy, kiedy odnajduje Jezusa w świątyni: „z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk 2,48). A zatem łączy się w tym obrazie przypisana Hodegetrii wymowa – „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” – ze słowami skargi: „Z bólem serca szukaliśmy Ciebie”.

Ponieważ wizerunek typu Hodegetria ukształtował się w Bizancjum, jego cechą charakterystyczną jest majestatyczna, dworska obojętność postaci. Trudno jednak powiedzieć o Jasnogórskiej Pani, że sposobem bycia oraz wyrazem twarzy nie ujawnia ludzkich emocji. Oczywisty jest smutek bijący z Jej oblicza, podkreślony, lecz nie warunkowany, nabytymi w toku dziejów ranami. Wzajemna relacja, którą dostrzegam pomiędzy Jasnogórską Panią a Jej Emmanuelem, odsyła do tajemnic różańca świętego, które opowiadają o różnych aspektach tego Matczynego smutku.

Matka Boża tylko raz wskazuje na swoje Serce – wtedy, kiedy odnajduje Jezusa w świątyni: „…z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk 2,48). A zatem łączy się w tym obrazie przypisana Hodegetrii wymowa – „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” – ze słowami skargi: „Z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Matka Boża została tu bardzo precyzyjnie scharakteryzowana jako Pośredniczka między Bogiem a ludźmi – Reprezentantka zarówno Jego, jak i nasza. Zapewne właśnie dlatego wizerunek Jasnogórskiej Pani wzbudza tak wielkie zaufanie pielgrzymów – chociaż smutek nadaje Jej twarzy pewną surowość, to czujemy, że Ona jest także po naszej stronie i wspiera nas nie tylko w momentach naszych upadków, lecz także we wszelkich dopuszczonych na nas przez Boga próbach, zapraszając, byśmy schowali się w Jej współczującym Sercu.

Jest także jeden tylko moment w Ewangelii, w którym Jezus wskazuje na Matkę, i, tak jak w przypadku ikony Częstochowskiej, wskazanie to jest zarazem błogosławieństwem. „Oto matka twoja” (J 19,27) – mówi Chrystus z wysokości krzyża o pogrążonej w bólu Maryi. Jeśli „błogosławienie jest czynnością Boską, która daje życie”, to zdecydowanie było nim oddanie nam Bożej Rodzicielki – po to, aby realizowała wobec nas życiodajne macierzyństwo, ale także po to, byśmy potrafili Ją pocieszyć wynagradzającą wszelkie boleści i współczesne zniewagi naszą miłością. A jaka jest nasza, ludzkości, odpowiedź? Pisze o niej wierszem Anna Kamieńska: „Jedna blizna/ to od szabli rana/ Druga rana/ przeze mnie zadana”[4].

Rany

Na temat pochodzenia szram widocznych na obliczu Jasnogórskiej Pani nie sposób powiedzieć nic pewnego. Tradycyjnie wiąże się je z dwoma historycznymi wydarzeniami, podczas których miało dojść do obrazoburczego ataku – z oblężeniem Bełza (1372 r.), czyli miejsca pobytu ikony przed jej przywiezieniem do klasztoru Paulinów, lub/oraz z napadem na Jasną Górę (1430 r.). Jednak wielu badaczy twierdzi, że rany nie mogły zostać zadane w wyniku aktu obrazoburczego, lecz zostały spreparowane przez autora obrazu, czyli nieznanego, XIV-wiecznego włoskiego malarza: „Na podstawie analiz warstwy malarskiej oraz wiedzy na temat szerokiego kulturowego kontekstu, w którym należy szukać pierwotnego środowiska obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, niektórzy historycy sztuki zaliczają jasnogórskie malowidło do tzw. wizerunków ranionych, które pojawiały się na terenie Bizancjum, jak i na terenach Europy Zachodniej w okresie średniowiecza”[5]. Celowe „zranienie” obrazu miałoby sprytnie podnieść wartość kultową dzieła, przyciągnąć uwagę tłumów. Nie ma tu miejsca, by streścić, a tym bardziej, by rozstrzygnąć spór badaczy, przywołuję jednak wątek świadomego „ranienia” obrazu przez artystę jako ciekawy punkt odniesienia dla współczesnych wydarzeń. Każda ingerencja w wizerunek Jasnogórskiej Pani, naruszająca integralność kompozycji, a przez to wymowę obrazu, jest niczym innym, jak dodatkową raną. Do takich ingerencji nie zaliczam samego kadrowania obrazu, lecz manipulowanie jego elementami – wymazywanie, domalowywanie, przesuwanie. Współcześnie autorom szeroko znanych, a także mniej popularnych przeróbek – zwłaszcza tych podważających przymioty Maryi, takie jak czystość, wierność i opiekuńczość – zapewne nie zależy na podniesieniu kultowej rangi obrazu (jak średniowiecznym fałszerzom), lecz dla nas, którzy widzą oczyma wiary, każdy nowy atak na Jasnogórską Panią powinien być kolejną okazją do aktów wynagradzania Niepokalanemu Sercu. Zatem w jakimś sensie – owszem – niech w naszych oczach nowe zranienia podnoszą „wartość kultową” dzieła. Kochajmy tym więcej, im więcej jest wokół pogardy.

* * *

„Bluźnierstwa, które znieważają Maryję w Jej świętych wizerunkach” – tak brzmi jeden z pięciu wymienionych przez Maryję w objawieniach fatimskich powodów, dla których należy podjąć praktykę pierwszych sobót miesiąca. Częstochowska ikona uobecnia Matkę Bożą, uobecnia Ją jako Bolesną, Ranliwą oraz Oczekującą – na naszą pobożną odpowiedź.


[1] M. Jagodziński, Katolickie ujęcie teologii świętego obrazu, „Collectanea Theologica” 2012, 82, nr 1, s. 70.
[2] J. Pach, U źródła, w: Panno Święta, co Jasnej bronisz Góry. Antologia polskiej twórczości poetyckiej o Matce Bożej Jasnogórskiej, red. S. J. Rożej ZP, Poznań 1982, s. 148.
[3] S. Imelda/T. Kosmala, Oblicze Częstochowskiej, w: Panno Święta, co Jasnej bronisz Góry…, dz. cyt., s. 125.
[4] A. Kamieńska, Pieśń jasnogórska, w: Panno Święta, co Jasnej bronisz Góry…, dz. cyt., s. 121.
[5] A. Niedźwiedź, Obraz i postać. Znaczenie wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej, Kraków 2005, s. 68.


Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.


Pierwodruk: Karolina Staszak, Uobecniona, Ranliwa, Oczekująca, „Tota Tua” 8/2021 (4).