Sztuka w służbie Kościoła

Grób Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej na cmentarzu Powązkowskim, domena publiczna.

7 maja 2023

Dzieła sakralne Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej znajdują się w ponad 50 kościołach m.in. w Warszawie, Krakowie, Tyńcu, Katowicach, Toruniu, Lublinie. Ta niezwykle pracowita rzeźbiarka i pobożna tercjarka dominikańska na temat sztuki przeznaczonej do kultu pisała kilkakrotnie, zwłaszcza w latach 40. i 50., na łamach różnych pism katolickich. W jednej ze swoich wypowiedzi postulowała, że szkoła sztuki sakralnej „winna być […] szkołą rzemieślników świętych i świętych artystów”. Poniżej przedstawiamy jej tekst, który został opublikowany także w miesięczniku „W drodze” (3/1979).

 

Spróbujmy zastanowić się, jakie są najważniejsze pobudki twórcze artysty. Niewątpliwie będą one wypływały z samej natury utalentowanego człowieka, z jego aktywności, wrażliwości i ambicji. Ale ponad tymi wszystkimi czynnikami, gdy chodzi o prawdziwego twórcę, góruje miłość; a to nie jakaś ogólna miłość sztuki, ale umiłowanie swego świata wewnętrznego, który artysta wyrazić pragnie poprzez swoją sztukę. Toteż tacy tylko artyści, którzy ożywieni byli umiłowanym światem wewnętrznym, osiągnęli w dziejach sztuki prawdziwą wielkość. Sprawdzianem tego może być spojrzenie na dzieje sztuki. Maritain zaznacza, że od zamierzchłych wieków aż do epoki Odrodzenia artysta wprzęgał swą sztukę w służbę Boga; później, w epoce humanizmu w służbę piękna; upadek sztuki natomiast zaczyna się wtedy, gdy artysta wprzęga sztukę wyłącznie w służbę samego siebie, swojej sławy. W naszej sztuce polskiej nie brak pozytywnych przykładów plastyków rozjaśnionych wielką miłością idei połączonej z całożyciowym ofiarnym trudem twórczym. Ta konieczność wiary w swój ideał i ofiarnego poświęcenia mu wszystkich sił staje się tym bardziej nagląca, im trudniejszego zadania pragnie artysta dokonać.

Sztukę sakralną bowiem w pierwszym rzędzie tworzy się dla ludzi prostych, dzieci ludu roboczego i małorolnego, a sercom tych maluczkich nie trzeba stawiać nowych niezrozumiałych problemów, nie trzeba ich zaskakiwać ani niepokoić, ale raczej dać im kościół zdolny promieniować spokojem, estetyką i ładem.

Otóż sztuka w służbie Kościoła jest tym najtrudniejszym zadaniem artysty, gdyż wymaga od niego szczególniejszej postawy; mianowicie pełnego wyrzeczenia się swego artystycznego subiektywizmu. Żadna twórczość w równym stopniu nie bierze artysty w tak całkowite posiadanie, jak sztuka sakralna. W twórczości tej nie może być wiele miejsca na prądy i kierunki ekstremistyczne. Choć wiemy, że kierunki takie zaczynają znajdować miejsca w kościołach, ale z najgłębszym przekonaniem należy ustalić, że droga taka wynika z niezrozumienia założeń sztuki kościelnej. Sztukę sakralną bowiem w pierwszym rzędzie tworzy się dla ludzi prostych, dzieci ludu roboczego i małorolnego, a sercom tych maluczkich nie trzeba stawiać nowych niezrozumiałych problemów, nie trzeba ich zaskakiwać ani niepokoić, ale raczej dać im kościół zdolny promieniować spokojem, estetyką i ładem. Ładem wynikającym z harmonijnego powiązania między tradycją i wymaganiami liturgicznymi a formą z konieczności zastosowaną do nowych materiałów. Takie założenie wymaga dużego umiaru, aby nie popaść w ostateczności ekstremistyczne. Należy przecież pamiętać o tym, że sztuka sakralna nie może być polem do wyżycia subiektywnego.

Należy przecież pamiętać o tym, że sztuka sakralna nie może być polem do wyżycia subiektywnego.

Pozytywnym i bardzo szczęśliwym przykładem modernizmu pełnego umiaru wydaje się być twórczość sakralna miasta Rzymu z ostatnich dwudziestu lat. Widzimy tam przykłady wytwornego umiaru, pełnego dostojnej prostoty, z nawiązaniem do wspaniałej italskiej tradycji. W swej najnowszej twórczości sakralnej rzymscy artyści nie wahają się nawet stosować afiliacji do epok najodleglejszych, do bazylik z najwcześniejszego średniowiecza. Można więc stwierdzić z radością, że ci włoscy artyści znaleźli rozumne rozwiązanie dla zagadnienia nowoczesności w sztuce sakralnej. Ów dostojny umiar to postawa najsłuszniejsza dla sztuki, która wchodzi w służbę Kościoła.

Stwierdzając piękne wyniki w rozwoju współczesnej sztuki sakralnej w Italii należy zaznaczyć, że te osiągnięcia włoskiej sztuki ostatnich lat powstały nie tylko dzięki niezrównanej tradycji włoskiej. Główną zasługę należy przypisać szkolnictwu artystycznemu, które posiada we Włoszech aż dwie akademie sztuki kościelnej. Akademia Fra Angelico w Rzymie postawiona jest świetnie, skoro wykształciła nawet nam, Polakom, niejednego artystę plastyka. Jeżeli mamy dziś w Polsce dobrych artystów sakralnych, to w dużej mierze zawdzięczamy to owej rzymskiej akademii.

Artystę sakralnego należy kształcić i wychowywać w specjalnej uczelni o właściwym klimacie. Uczelnia taka winna obejmować różnorodne działy plastycznej wiedzy skądinąd rzadko stosowanej w sztuce świeckiej, a niczym niezastąpionej, gdy chodzi o piękno kościoła.

Musimy przyjąć za pewnik, że artystę sakralnego należy kształcić i wychowywać w specjalnej uczelni o właściwym klimacie. Uczelnia taka winna obejmować różnorodne działy plastycznej wiedzy skądinąd rzadko stosowanej w sztuce świeckiej, a niczym niezastąpionej, gdy chodzi o piękno kościoła. Na przykład fresk, figuralne snycerstwo, witraż, mozaika, studium ikonografii, liturgii, a nawet w pewnej mierze teologii, gdyż delikatną i wrażliwą osobowość kandydata na przyszłego artystę sakralnego należy otoczyć ciepłą atmosferą nadprzyrodzoną.

W zakończeniu powołam się jeszcze na św. Tomasza, który wspomniał, że sztuka jest wnuczką Bożą, a zatem aby dać życie Bożej wnuczce, artysta winien osiągnąć pierwszy nieodzowny warunek tj. stać się pełnym dzieckiem Bożym.

 


Dziękujemy Wydawnictwu „W drodze” za możliwość opublikowania tekstu.
Źródło: Zofia Trzcińska-Kamińska, Żadna sztuka nie bierze artysty w tak całkowite posiadanie…, „W drodze”, nr 3 (1979), s. 62-63.


Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.