Dzieło vs. Bóg. O „Eucharystii” Jacka Hajnosa OP
Jacek Hajnos OP, „Eucharystia”, fragment, 2020, drewno, pleksi, tusz, 9 x 13 cm.
Czy dzieło sztuki może stanowić konkurencję dla Boga? Pytanie brzmi niedorzecznie, a przecież właśnie tak często się dzieje. Tymczasem prawdziwe dzieło sztuki – tj. organicznie związane z Prawdą – nigdy w taką konkurencję nie wejdzie. Nawet jeśli wydaje się mieć nieco zuchwały charakter.
Kiedy w mediach społecznościowych pierwszy raz zobaczyłam reprodukcję pracy Eucharystia br. Jacka Hajnosa OP, odebrałam ją jako zbyt dosłowną, zbyt zuchwałą wobec tematu, jaki podejmuje. Przedziwnym zbiegiem okoliczności było ujrzenie tej pracy ponownie, kiedy od jakiegoś czasu nurtowała w moim sercu fraza psalmisty: „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119,105). Czy nie o tym mówi praca br. Hajnosa? Twórca przedstawił leżącą na ziemi Hostię – jakby znaleziony na szlaku skarb, który w pośpiechu można było przeoczyć, przykryć swoim butem, zadeptać. A jednak dostrzeżony, staje się lampą i światłem. Tym właśnie jest codzienna Eucharystia, dzięki której mogę pewnie stawiać kroki. Cóż z tego, że pojedyncze i bardzo małe? Codzienna Eucharystia – przeoczony skarb na szlaku pielgrzymującego Kościoła…
Choć zdecydowanie eucharystyczne Ciało jest ową lampą, to jednak struktura pracy pokazuje, że tylko nam się tak wydaje, jakobyśmy światła mieli zaledwie na jeden niewielki krok. Kształt Hostii został utworzony negatywowo – jest wycięty w pleksi, na której znajduje się rysunek jakiegoś brudu, my natomiast, patrząc na Hostię, widzimy drugą, podstawową warstwę dzieła. A zatem eucharystyczne Ciało tak naprawdę „rozrasta” się w płaszczyznę, która stanowi fundament pracy. Bo Słowo, które „stało się Ciałem”, które jest naszym światłem, jest dla nas wszystkim – absolutnym punktem odniesienia. Dokładnie tak, jak płaszczyzna każdego obrazu jest absolutnym punktem odniesienia dla przedstawionego na obrazie motywu. Jest wizualnym synonimem Absolutu[1]. Tutaj przedstawionym motywem nie jest Hostia, lecz ów brud, po którym trzeba nam jeszcze stąpać. Brud to tylko przygodne okoliczności. Choćby wydawał się nad wszystkim panować i wszystko przerastać, to nie on stanowi fundament naszego świata. Fundamentem jest Chrystus.
Jednak w uniwersum pracy Eucharystia możliwa jest nie tylko teologia negatywna, którą w pierwszej chwili zdaje się narzucać fakt – nomen omen – negatywowego przedstawienia Hostii. Zobaczmy, że oto w centralnym punkcie tej warstwy dzieła, która odnosi widza do metafizycznego fundamentu, widzimy motyw dobrze nam znany – krzyż. Został on utworzony poprzez dwa nacięcia w desce. Krzyż oznacza zarówno uniżenie się transcendentnego Boga, jak i Jego chwałę, a co za tym idzie, także nasze przebóstwienie. Krzyż pochodzi zarówno z boskiej, jak i z ludzkiej rzeczywistości. Jest punktem ich styku.
Właśnie dzięki pracy Eucharystia możemy raz jeszcze dziękować (gr. εὐχαριστία tj. „dziękczynienie”) za fakt odkupienia oraz zamyślić się nad różnicą pomiędzy perspektywami, jakie daje Kościół i świat.
Nie sposób mówić o sztuce, abstrahując od mechanizmów ludzkiego aparatu postrzegania, które ma pierwszeństwo względem sztuki, jak zauważył Rudolf Arnheim, psycholog percepcji. Nasze postrzeganie zależy od dwóch systemów: centrycznego (zwanego „kosmicznym”), który przedstawić można za pomocą koncentrycznych kręgów, i kartezjańskiego (zwanego „ziemskim”), którego wizualizacją jest siatka współrzędnych kartezjańskich, czyli przecinających się pionów i poziomów. „Otóż nałożenie się tych dwóch systemów zapewnia człowiekowi pełnię postrzegania świata. System kartezjański dostarcza ludzkiemu doświadczeniu percepcyjnemu wymiary dołu i góry, lewej i prawej strony; system kosmiczny – dostarcza mu centrum, stanowiące punkt odniesienia dla relacji bliskości bądź oddalenia. Powyższa uniwersalna struktura ludzkiej percepcji zewnętrznego świata odwzorowuje się w «szkielecie strukturalnym» pola obrazowego. (…) Każdy artysta, który staje przed pustym płótnem, zastaje już ową dynamiczną konfigurację, musi się z nią liczyć, jeśli chce, by to, co namaluje (…) miało sens”[2]. Nie wydaje mi się, aby br. Hajnos, komponując swoją pracę, świadomie nawiązywał do owej dynamicznej konfiguracji. Eucharystia raczej podlega tym systemom, jak każde inne dzieło. Podlega im i jednocześnie z nimi polemizuje.
Nie sposób mówić o sztuce, abstrahując od spraw duchowych, które mają pierwszeństwo względem sztuki. Właśnie dzięki pracy Eucharystia możemy raz jeszcze dziękować (gr. εὐχαριστία tj. „dziękczynienie”) za fakt odkupienia oraz zamyślić się nad różnicą pomiędzy perspektywami, jakie daje Kościół i świat. Bo czym jest ów system kartezjański ze swoimi dwiema prostopadłymi osiami wobec krzyża – symbolu męki i chwały Chrystusa? Czy nie krzyż właśnie porządkuje naszą „percepcję” prawdziwie? Być może najdobitniej wyraził to Nicolás Gómez Dávila: „Chrześcijanin nie stosuje kryterium do Chrystusa, lecz stosuje Chrystusa jako kryterium. Chrześcijaństwo jest szczególną metodą ustanawiania wartości”.
Kontemplując krzyż, codziennie możemy uwewnętrznić tę prawdę, do której przyjęcia namawia w wierszu Karol Wojtyła:
Gdybyś zdołała pojąć, że osią tych spraw nie jesteś,
A Ten, co nią jest,
też nie znajduje miłości –
– gdybyś zdołała to pojąć[3].
Ukrzyżowany Bóg – oś wszystkich „tych spraw”. A gdyby tak każdy artysta, który staje przed pustym płótnem, umiał dostrzec, że zawsze zastaje już nie tylko ową dynamiczną konfigurację, z którą „musi się liczyć, jeśli chce, by to, co namaluje (…) miało sens”, lecz właśnie krzyż? I to nie tylko w momencie, w którym staje jako artysta przed płótnem, lecz przede wszystkim jako człowiek przed zagadnieniem swojego życia.
Także system kosmiczny otrzymał w pracy Eucharystia kontrpropozycję. Hostia to – dosłownie – o Niebo więcej niż system kosmiczny, który dostarcza ludzkiej percepcji centrum stanowiące „punkt odniesienia dla relacji bliskości bądź oddalenia”. Białe Kółko – eucharystyczne Ciało transcendentnego Boga, zadatek życia wiecznego… Punkt odniesienia dla wszelkich relacji. Głównie jednak dla relacji miłości, skoro spożywanie Ciała Pańskiego oznacza komunię z Bogiem oraz siostrami i braćmi w Chrystusie. Czy sztuka jest w stanie dać nam takie doświadczenie?
Leszek Kołakowski twierdził, że dzięki zarówno intensywnym aktom religijnym, jak i artystycznym w człowieku budzi się „rodzaj ulotnego spełnienia”, które daje poczucie, że „jest się «w obrębie» czegoś, co jest bardziej realne niż codzienna rzeczywistość”[4]. Widzimy, więc, że filozof niejako zrównuje możliwości sztuki i kultu. Twórca egzystencjalno-hermeneutycznej nauki o sztuce, Michael Brötje, uzupełnia myśl filozofa, uważając, że spełnienie nie musi być ulotne, gdyż „stale odnawiane spotkanie z dziełem sztuki sprawia, że doświadczenie sztuki osadza się w nas, co pozwala nam w końcu także trwale egzystencjalnie «właściwiej», «bliżej» być przy nas samych. Wnosimy wówczas pewność jeszcze innego bycia w nasze życie codzienne”[5].
Choć całe lata spędziłam pośród dzieł sztuki, a przywołana przeze mnie perspektywa była mi bliska, dziś nie wyobrażam sobie zrównać możliwości sztuki i kultu, a cóż dopiero przedłożyć sztukę nad kult. Mając doświadczenie „osadzania się” we mnie eucharystycznego Ciała – realnej obecności Boga – nie mogę myśleć w podobnych kategoriach o sztuce. To właśnie dzięki codziennej Eucharystii „wnosimy pewność jeszcze innego bycia w nasze życie codzienne”. Praca br. Jacka Hajnosa pozwala mi raz jeszcze zobaczyć tę różnicę, ponieważ będąc dziełem sztuki, jest niejako wbrew dziełom sztuki. Wszystko dlatego, że nie o samą sztukę w tej twórczości chodzi, lecz o Chrystusa.
Tworzenie sztuki chrystocentrycznej odczytuję jako szczególnie dziś pilne wyzwanie dla wierzących artystów. Nie podołają mu, jeśli Bóg nie stanie się realną i jedyną podstawą ich życia. Chciałabym za św. Pawłem powiedzieć do nich: „Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w Waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą” (Ef 3,17-19). Naprawdę nie ma sensu czekać z nawróceniem. „Czas bowiem jest bliski” (Ap 1,3).
[1] Por. M. Bryl, Płaszczyzna, ogląd, absolut. Inspiracje hermeneutyczne we współczesnej historii sztuki, „Artium Quaestiones” 1993, nr VI, s. 72.
[2] Tamże, s. 57.
[3] K. Wojtyła, Profile Cyrenejczyka, [w:] tegoż, Poezje i dramaty, Kraków 1986, s. 54.
[4] Cyt. za: M. Bryl, dz. cyt., s. 81.
[5] Tamże, s. 82.
ZAPROSZENIE
Święty Dominik chciał, aby jego bracia głosili „wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby”. Jednym z tych sposobów jest twórczość plastyczna, dlatego Duszpasterstwo Akademickie wraz z zaprzyjaźnioną Galerią VA zaprasza na wernisaż wystawy br. Jacka Hajnosa OP. Wystawa zatytułowana jest „Nie-moc. Medytacje nad pokorą Chrystusa”. Do projektu twórca zaprosił swoich współbraci, w rezultacie każdej pracy plastycznej towarzyszy medytacja przygotowana przez jednego z zakonników.
Wernisaż wystawy odbędzie się 4 sierpnia (czwartek) o godzinie 19.00 w Galerii VA (al. Marcinkowskiego 26, domofon nr 50, Poznań). Wystawa będzie czynna do 17 września 2022 roku. Można ją oglądać we wtorki, czwartki i piątki w godzinach 15.00-18.00 lub po wcześniejszym umówieniu się (tel. 502 564 572 lub 695 796 556).
Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.