W serca wstąpienie | Wniebowstąpienie Pańskie

Zdjęcie: Moritz Knöringer / Unsplash

21 maja 2023

Jesteśmy społeczeństwem indywidualistów. Każdy z nas pragnie, aby były szanowane jego potrzeby, możliwości doceniane, a ograniczenia uwzględniane. Chrystus wychodząc nam na spotkanie, rzeczywiście traktuje nas indywidualnie. Więcej nawet – każdy szczerze otwierając serce na łaskę Bożą, może poczuć, że dla Boga jest zupełnie wyjątkowy. Już nie naród wybrany, ale Ty i ja jesteśmy przez Niego wybrani. To jednak zobowiązuje.

 

W kontekście naszej potrzeby bycia traktowanym jednostkowo, treść nakazu misyjnego może brzmieć archaicznie. Wniebowstępujący Chrystus poleca uczniom: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19). U Łukasza czytamy: „Rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom” (Łk 24,47). Zatem Chrystus posyła swoich uczniów nie tylko do każdego człowieka, ale do narodów! O ile zmartwychwstanie jest przede wszystkim opowieścią o indywidualnych spotkaniach z Chrystusem, czyli serią mikrohistorii, o tyle wniebowstąpienie otwiera przed ludzkością szerszą perspektywę – przechodzimy wreszcie do makrohistorii, o której finale metaforycznie pisali prorocy: „Powstań! Świeć Jeruzalem, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu” (Iz 60,1-4).

Jeśli zatem cały świat jest Mu już poddany, może misja ewangelizacyjna wcale nie polega na zdobywaniu dla Niego narodów? I po co mielibyśmy przemieniać ziemską rzeczywistość w królestwo Boże, skoro jesteśmy tutaj tylko pielgrzymami mającymi nadzieję na życie gdzieś w niebiańskiej rzeczywistości?

Ten obraz tryumfu narodu Izraelskiego oświeconego Bożą chwałą był tak silnie obecny w wyobraźni uczniów, że podczas ostatniego spotkania z Mesjaszem wciąż pytali niewiele rozumiejąc: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” (Dz 1,6).  W tym miejscu w Ewangelii Mateusza Chrystus oznajmia: „Dana jest mi wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28,18). Jeśli zatem cały świat jest Mu już poddany, może misja ewangelizacyjna wcale nie polega na zdobywaniu dla Niego narodów? I po co mielibyśmy przemieniać ziemską rzeczywistość w królestwo Boże, skoro jesteśmy tutaj tylko pielgrzymami mającymi nadzieję na życie gdzieś w niebiańskiej rzeczywistości?

Jest duża doza humoru w scenie otwierającej Dzieje Apostolskie. „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?” (Dz 1,11) – powiedzieli aniołowie do uczniów. Wszak „pojęcie Nieba w znaczeniu nieba zlokalizowanego ponad obłokami jest oczywistym nonsensem”[1] – jakby uzupełnia uwagę aniołów kardynał Ratzinger. Nasza wiara nie polega na marzycielstwie, biernym wyczekiwaniu, lecz na duchowej walce. Ona polega przede wszystkim na nieustającym wysiłku, by nigdy nie odłączyć się od Chrystusa, który sam jest Niebem, ponieważ „Niebo nie jest jakimś miejscem poza gwiazdami, jest czymś śmielszym i większym: jest obecnością człowieka w Bogu, obecnością mającą swoją podstawę we wzajemnym przeniknięciu się człowieczeństwa i Bóstwa w ukrzyżowanym i uwielbionym Jezusie Chrystusie”[2]. Zatem życie rzeczywistością niebiańską powinno zaczynać się dla nas tu i teraz – w naszej codzienności. Ale ta walka duchowa dotyczy także całego świata.

Wiara nie jest i od początku nie była prywatną sprawą uczniów Chrystusa. Duch Święty wypycha nas do świadczenia o Chrystusie tak, jak wypchnął zgromadzonych w wieczerniku – tę garstkę skupioną wokół Matki Boga. Pewien oblat benedyktyński tak opisuje tę dynamikę: „Gdy Bóg wybiera kogoś spośród wielu – Abrahama czy Mojżesza, Najświętszą Dziewicę Maryję, założycieli ruchów monastycznych czy też zgromadzeń religijnych – to zawsze czyni to w tym celu, by rozlewać swe błogosławieństwo na całą ludzkość; by formować osoby i całe narody. Bóg dokonuje rzeczy nadzwyczajnych dla jednostki po to, by Jego słowo promieniowało dookoła i docierało do niezliczonej liczby dusz i by Jego łaska była wyczekiwana z odnowioną gorliwością. Wybiera kogoś nie po to, by był odosobnionym wyjątkiem czy uprzywilejowaną jednostką, lecz po to, by stał się pokornym centrum szerokiego kręgu; płonącym sercem, przy którym wielu się ogrzeje i odnajdzie wspólnotę”[3].  A zatem każdy z nas na miarę swojego powołania może być takim centrum przemian, kiedy prosi o ogień miłości i cnotę pokory. Wszystko zależy od naszych serc. Dlatego osoby powierzające się Chrystusowi przez ręce Matki Bożej w akcie oddania proszą: „Spraw więc Wspomożycielko wiernych, by moje serce, moja rodzina, parafia, ojczyzna i cały świat stały się rzeczywistym królestwem Twojego Syna i Twoim”.

„Pokornym centrum szerokiego kręgu” była także Maria Magdalena, kiedy zwiastowała apostołom nie tylko zmartwychwstanie, lecz przede wszystkim wniebowstępowanie Chrystusa.

Warto jednak pamiętać, że tak jak na początku ziemskiego życia Jezusa stoi kobieta, tak kobieta stoi na jego końcu. „Pokornym centrum szerokiego kręgu” była także Maria Magdalena, kiedy zwiastowała apostołom nie tylko zmartwychwstanie, lecz przede wszystkim wniebowstępowanie Chrystusa, wszak powtórzyła uczniom słowa Mistrza brzmiące: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego”. Chwilę wcześniej usłyszała obietnicę ukrytą w słowach, które zwykliśmy interpretować jako zakaz: „Nie zatrzymuj mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca”. Musiała wtedy zrozumieć, że coś wyjątkowego stanie się z ich relacją w momencie Jego wniebowstąpienia – że Chrystus zjednoczy się z jej sercem. Jestem przekonana, że ono było pierwsze. Jako pierwsze stało się królestwem Boga. 

 


[1] Jozeph Ratzinger, Służyć Prawdzie. Myśli na każdy dzień, tłum. Ks. Albert Warkotsch, s. 132.
[2] Tamże, s. 132.
[3] Mnich benedyktyński, In Sinu Jesu. Kiedy Serce mówi do serca. Dziennik kapłana pisany podczas modlitwy, Poznań 2020, s. 7.


Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.