Plan minimum
Duszpasterskie cele w planie minimum wymagają sięgnięcia po środki, które wcale nie są banalne. Plan minimum oznacza podążanie za nauką i dobrą praktyką Kościoła, a wdrożenie go w życie wymaga podjęcia bardzo przemyślanej i systematycznej pracy formacyjnej.
Obowiązki duszpasterza akademickiego po raz pierwszy zakon powierzył mi siedemnaście lat temu. W Szczecinie spędziłem dwa lata, towarzysząc młodzieży i wspólnie z nią poszukując właściwych dróg formacji. Wtedy zdałem sobie sprawę, że w duszpasterstwie nie możemy koncentrować się tylko na trudach życia studenckiego, ale musimy patrzeć dalej. Przecież w samym byciu studentem jest zawarta idea przygotowywania się do podjęcia konkretnej profesji. Uczelnia powinna dać młodemu człowiekowi zarówno odpowiednie narzędzia do samodzielnego zdobywania wiedzy, jak i podstawy do tego, by umiał on w sposób odpowiedzialny podjąć obowiązki człowieka dorosłego. Życie studenckie ze swej natury jest wychylone ku dorosłości. Innymi słowy, jest etapem przejściowym. W momencie, w którym staje się ono celem samym w sobie zaczyna się dramat.
Podobną specyfikę ma duszpasterstwo akademickie. Musi być nastawione na przyszłość wychowanków. A w przyszłości czekają ich przede wszystkim trzy obszary życia: małżeństwo, praca, parafia.
Małżeństwo
Będąc duszpasterzem w Szczecinie, stawiałem sobie plan minimum: jeśli młodzi odpowiedzą na powołanie do życia w małżeństwie, niech się nie rozwiodą. Okazuje się, że ten plan minimum w realnym życiu wymaga niejednokrotnie wielkiego heroizmu.
Większość młodych ludzi powołanych jest do małżeństwa, dlatego jednym z zadań duszpasterza powinno być przygotowanie ich do wejścia na tę drogę. Duszpasterstwo jest nie tylko dobrym miejscem, w którym można znaleźć przyszłego męża lub przyszłą żonę, ale powinno być także szkołą, w której młodzież formuje się do wypełniania obowiązków małżeńskich i rodzicielskich. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że nie jest to łatwe zadanie. Będąc duszpasterzem w Szczecinie, stawiałem sobie plan minimum: jeśli młodzi odpowiedzą na powołanie do życia w małżeństwie, niech się nie rozwiodą. Okazuje się, że ten plan minimum w realnym życiu wymaga niejednokrotnie wielkiego heroizmu.
Duszpasterskie cele w planie minimum wymagają sięgnięcia po środki, które wcale nie są banalne. Chodzi o poważną refleksję nad tym, czym jest małżeństwo, praca, parafia. Na przykład małżeństwo nie jest kontraktem, umową, lecz realną komunią. Dobrze tłumaczy tę kwestię św. Jan Paweł II: „Miłość czyni drugie «ja» poniekąd własnym «ja». «Ja» żony staje się przez miłość poniekąd własnym «ja» męża. Ciało jest wyrazem tego «ja», jest podstawą jego tożsamości. Zjednoczenie męża i żony wyraża się (także) poprzez ciało. Wyraża się w odniesieniu wzajemnym. Miłość nie tylko łączy dwa podmioty, ale pozwala im w taki sposób przenikać siebie, duchowo przynależąc do siebie wzajemnie, że (…) «ja» poniekąd staje się «ty», a «ty» – «ja»”[1]. Wskazywanie młodym ludziom na papieską refleksję na temat małżeństwa jest dziś szczególnie ważne. Młodzież akademicką zalewają rozmaite świeckie inspiracje, które podkreślają konieczność takiego rozwoju, który nastawiony jest na ciągłe rozpieszczanie własnego ego, często kosztem zbyt „krępujących” małżeńskich więzów.
Praca
Drugą rzeczywistością, która czeka w przyszłości studentów, jest praca zawodowa. W tym obszarze również miałem plan minimum: jeśli pójdą do pracy, niech będą uczciwi. Mam na myśli nie tylko prostą uczciwość, którą możemy ograniczyć do płacenia podatków, godnego wynagradzania pracowników, nieoszukiwania szefa czy niedawania łapówek, ale także całą etykę wykonywania danego zawodu. Praca jest bardzo ważną częścią życia ludzkiego. Dzięki niej rozwijamy się w swoim człowieczeństwie. W przypadku małżeństwa człowiek realizuje się poprzez bezinteresowny dar z samego siebie, by następnie budować coraz szerszą wspólnotę. W przypadku pracy człowiek odkrywa, przejawia i rozwija swoje człowieczeństwo w relacjach społecznych. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku chodzi o to, by coraz piękniej – z Bożego punktu widzenia – rozwijać swoją osobowość.
Praca była tematem, który podejmowało wielu autorów, także Jan Paweł II. Jednak postacią, która szczególnie łączy się z tym zagadnieniem jest kard. Stefan Wyszyński. Nie tylko dlatego, że opublikował szereg tekstów na temat pracy, ale przede wszystkim ze względu na osobistą dyscyplinę, z jakiej jest znany. W 1946 roku pisał: „W każdej pracy bierze udział nasz rozum, wola, uczucie, siły fizyczne. Idealny obraz człowieka pracującego mamy wtedy właśnie, gdy żaden z tych darów człowieka nie jest wyłączony od udziału w przebiegu pracy. Zachwianie tej równowagi będzie zawsze szkodą dla człowieka, a nawet i dla samej pracy. (…) Praca musi w nas – w oparciu o naszą rozumność i wolność – kształcić sumienność, obowiązkowość i odpowiedzialność. Wtedy dopiero będzie ona pracą istoty rozumnej. (…) Praca jest jednym ze środków naszego postępu duchowego. Ma ona być tak wykonywana, by w jej wyniku człowiek stawał się lepszy, nie tylko w znaczeniu sprawności fizycznych, ale i moralnych”[2].
Parafia
Duszpasterstwo akademickie, jako przestrzeń przygotowywania młodych ludzi do mądrego zaangażowania w swoją (przyszłą) parafię, jest tak naprawdę walką o realną odnowę Kościoła.
Trzeci obszar dorosłego życia to parafia. Bardzo często młodzi ludzie po studiach wracają do swoich rodzinnych miejscowości, w których nie ma np. kościoła dominikanów z piękną liturgią i zachwycającym śpiewem scholi. Parafie są, jakie są. Niektóre bywają całkiem fajne, niektóre dość przeciętne, a nawet zupełnie byle jakie. Ale w każdym kościele sprawowana jest Eucharystia, w każdym tabernakulum obecny jest żywy Chrystus, w każdym konfesjonale kapłan mocą Chrystusa odpuszcza grzechy i każda parafia jest żywą komórką Mistycznego Ciała naszego Pana. Celem pracy duszpasterskiej jest przygotowanie młodzieży na szok estetyczny, którego mogą doznać, kiedy trafią do parafii – takie przygotowanie, by umieli zaakceptować nieidealny kościół. Plan minimum dotyczący tego obszaru brzmi: jeśli pójdą do parafii, niech nie stracą wiary.
Ksiądz Franciszek Blachnicki rozumiał doskonale, że żadna odnowa Kościoła nie jest możliwa bez udziału wiernych w życiu parafii. Pisał: „Parafia, która nie ukazuje światu Kościoła jako widzialnej wspólnoty, traci rację bytu, bo parafia jest po prostu szansą, a zarazem wezwaniem do budowania wspólnoty. Parafie muszą dążyć do tego, żeby stawały się wspólnotami, bo wtedy dopiero realizują istotną rację swojego istnienia”[3]. A zatem duszpasterstwo akademickie, jako przestrzeń przygotowywania młodych ludzi do mądrego zaangażowania w swoją (przyszłą) parafię, jest tak naprawdę walką o realną odnowę Kościoła.
* * *
Plan minimum, który zrozumiałem w Szczecinie nie jest – jak widać – jakąś rewolucją, lecz podążaniem za nauką i dobrą praktyką Kościoła. Wdrożenie go w życie wymaga podjęcia bardzo przemyślanej i systematycznej pracy formacyjnej. W pracy duszpasterza akademickiego nie może być miejsca na szukanie taniego poklasku czy schlebianie młodzieży tylko dlatego, aby nas nie opuściła. Nie możemy przywiązywać wiernych do siebie – ani do estetyki naszego zakonu, ani do „charyzmatu” konkretnego ojca. Dokładnie tak, jak rodzice nie mogą przywiązać dziecka do ciepła rodzinnego domu, a uzależnieniem dzieci od siebie, nie mogą zaspakajać swoich emocjonalnych deficytów.
Duszpasterstwo akademickie towarzyszy studentom w ich drodze ku dorosłemu życiu. Jak wyrasta się z życia studenckiego, tak też wyrasta się z duszpasterstwa. Za drzwiami czeka bardzo wymagająca dorosłość, do której trzeba młodych przygotować.
[1] Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Sakrament. O Jana Pawła II teologii ciała, red. T. Styczeń, Lublin 1998, s. 107.
[2] Ks. Stefan Wyszyński, Duch pracy ludzkiej, Księgarnia Powszechna, Włocławek 1946, s. 28.
[3] Ks. Franciszek Blachnicki, Oaza Rekolekcyjna Diakonii Ruchu Światło-Życie. Podręcznik, „Światło-Życie” 1995, s. 136, za: http://www.dk.oaza.pl/ [dostęp: 4.06.2022].
Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.