Tajemnice światła o grzechu
Chrzest Pana Jezusa
„Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc Twojego łona” – wykrzykuje św. Elżbieta do Maryi, a słowa te stają się naszą modlitwą. Bóg wcielił się dzięki temu, że Maryja przyjęła Go do siebie, do swojego wnętrza. Jej łono ukształtowało Jego Ciało. Narodzony z Niepokalanej Dziewicy Syn Człowieczy nie odziedziczył grzechu pierwszych rodziców. Był przeczysty. Ale św. Piotr pisze o Chrystusie: „On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów” (1 P 2,24). W jaki sposób w Jego Ciele mogły pojawić się ludzkie grzechy? W jakim sensie i w którym momencie?
Kiedy wcielony Bóg wchodzi do rzeki Jordan, jej wody się nie rozstępują tak jak wtedy, gdy Jozue wprowadzał w nie Arkę Przymierza. W momencie chrztu Jezusa rozwiera się niebo, z którego Ojciec ogłasza: „To jest mój Syn umiłowany…” (Mk 1,11). Tymczasem wody łagodnie przyjmują święte Ciało. Nie muszą Go z niczego obmywać, lecz oddają Mu grzechy, które pozostawili Żydzi chrzczeni przez Jana. Wody oddają ludzkie grzechy po to, by Chrystus poniósł je na krzyż. Jego Ciało jest więc dla grzechów rodzajem pułapki – żaden nie ma szansy na ocalenie. Następujące zaraz po chrzcie Pana Jezusa Jego kuszenie na pustyni wygląda jak desperacka reakcja Szatana – próba ocalenia choćby jednego grzechu zamkniętego w przeczystym Ciele. Przeciwnik Boga usiłuje wydobyć z Jezusa chociażby jedną grzeszną myśl, zaktywizować ją. Jest jednak bezradny. Syn Człowieczy nie ulega żadnej pokusie – żaden przyjęty przez Niego ludzki grzech nie staje się Jego grzechem. Wszystkie tylko czekają na swój ostateczny koniec na krzyżu. Krzyż będzie zwycięstwem, ale już chrzest nim jest.
Wcielenie Boga dokonało się w łonie Maryi – w Jej wodach kształtowało się bezgrzeszne Ciało. Można powiedzieć, że wodach Jordanu, brudnych od tego wszystkiego, co w ludziach grzeszne, dokonało się przyjęcie grzechów przez Chrystusa. A zatem chrzest niejako dopełnia wcielenia Boga w ludzką naturę – przeczyste Ciało przyjmuje ludzki brud, by mogło nas z niego oczyścić.
Panie Jezu, daj nam zrozumieć tajemnicę Twojego zwycięstwa nad grzechem.
Wesele w Kanie Galilejskiej
„Nie mają już wina” (J 2,3) – Maryja na weselu w Kanie Galilejskiej spostrzega brak i natychmiast reaguje na potrzebę. Zasłuchana w wolę Bożą wie jednak, że pierwszą potrzebą nie jest wino. Jest nią znak, który Chrystus musi uczynić, aby objawić „swoją chwałę i [aby] uwierzyli w Niego Jego uczniowie” (J 2,11). A zatem Maryja, pośrednicząc w zaspokojeniu przyziemnych potrzeb nowożeńców i biesiadników, wpisuje ich historię w Boży plan. Tak działa Niepokalana – przygarnia nasze indywidualne sprawy i wplata je w dzieje zbawiania. Sprawia, że każda nasza banalna historia ma znaczenie, o ile zaprosimy do siebie Ją wraz z Jej Synem, a następnie zrobimy „wszystko, cokolwiek [Syn nam] powie” (J 2,5).
Ewa zasłuchana w podszepty Szatana także spostrzegła brak – zaczęła myśleć, że czegoś brakuje jej małżeńskiej wspólnocie: „Niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy” (Rdz 3,6). Postanowiła więc niezależnie od planów swojego Stwórcy zdobyć te pozory dobra, piękna i prawdy. Ona już nie chciała robić „wszystkiego, cokolwiek [im] powie” Bóg, a przekaz, który skierowała do swojego małżonka, był zupełnie przeciwnej treści.
Tak często odwracamy się od Boga, kiedy wybieramy pozory wielkich, szlachetnych idei… Często pragnienie ich sprowadza ludzi na manowce skuteczniej niż całkiem banalne potrzeby. Ale wszystko zależy od tego, czy swoje potrzeby, pragnienia i wszelkie tęsknoty chcemy przeżywać z Bogiem, czy bez Niego. Czy chcemy być pierwszoplanowymi bohaterami „tak jak Bóg (znającymi dobro i zło)”, czy godzimy się na swoje skromne role w wielkiej, wszakże, historii zbawiania?
Jezus zwraca się do Matki słowem „Niewiasto…”, wskazując, że Maryja jest zapowiedzianą przez Boga Triumfatorką (Rdz 3,15). Maryjo, Niepokalana Niewiasto, dzięki swojej gotowości na przyjęcie Syna Bożego już zwyciężyłaś, a teraz pomagaj nam pragnąć podporządkować nasze historie wszelkim Bożym planom, byśmy i my mieli udział w Twoim zwycięstwie.
Głoszenie o królestwie Bożym i wezwanie do nawrócenia
Tłumy, którym Pan Jezus głosi o królestwie Bożym, czekają na Jego cuda, ale także On sam dostrzega potrzebujących, niosąc im nie tylko zdrowie, lecz przede wszystkim odpuszczenie grzechów wraz z prośbą, by więcej nie grzeszyli (por. J 5,14). Emmanuel, „Bóg z nami” (Mt 1,23) – Bóg wcielony kroczący pośród upadłych grzeszników, jak Stwórca przechadzający się po ogrodzie (por. Rdz 3,8), pyta: „Czy chcesz stać się zdrowym?” (J 5,6). Oto Bóg szuka człowieka – „Gdzie jesteś?” (Rdz 3,9).
Bóg pyta o to, jak daleko odeszliśmy od Niego, gdzie się ukryliśmy, w jakie złudzenia na swój temat uciekliśmy. Jakie są nasze odpowiedzi? „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się” (Rdz 3,10). A przecież przed Bogiem nie można się ukryć… A może mówimy: „Panie, nie mam człowieka…” (J 5,7). Być może nasze lęki biorą się tylko z samotności.
Po grzechu pierworodnym samotność jest naszą codziennością – przecież brak porozumienia w damsko-męskich relacjach to skutek nieposłuszeństwa pierwszych rodziców. Ale także każdy indywidualny grzech separuje człowieka od Boga oraz od innych ludzi. Bo solidarność w grzechu jest złudna i krótkotrwała. Chętniej zrzucimy odpowiedzialność za własne grzeszne życie na kogoś, niż przyznamy się do winy: „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem” (Rdz 3,12).
Indywidualne uzdrowienie nie naprawia wszystkich relacji, nie czyni świata przyjaźniejszym. Często świadcząc o Bożej miłości, jesteśmy zupełnie niezrozumiani, czy nawet wzgardzeni, jak niewidomy od urodzenia, mówiący przed faryzeuszami o Chrystusie i cudzie, którego doświadczył. Jezus tłumaczył mu później: „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się niewidomymi” (J 9,39). Adamowi, tak jak faryzeuszom, wydawało się, że poprawnie rozpoznaje rzeczywistość: „Jestem nagi”. Nie dostrzegł dużo większego problemu: że ukrywa się przed Bogiem.
Panie Jezu, otwieraj nam oczy na naszą grzeszność, ale nie pozwól ukrywać się przed Twoją miłością.
Przemienienie Pana Jezusa na górze Tabor
„Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło” (Mt 17,2). Na górze Tabor Pan Jezus ukazuje trzem uczniom swoją nieziemską chwałę. Pokazuje, że jest Bogiem.
Pragnienie bycia jak Bóg doprowadziło pierwszych rodziców do upadku. „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się Wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,5). Co się dokładnie stało, gdy uwierzyli w tę szatańską obietnicę? Najpierw spostrzegli, że są nadzy. Mieli być bogami, a zobaczyli swoją ludzką nędzę… Ale to jeszcze nie koniec ich „przemienienia”. „W pocie oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty, bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!” (Rdz 3,19) – Stwórca przedstawia Adamowi konsekwencje nieposłuszeństwa. Czy nie jest to żałosny finał?
Nas jednak nie muszą dotyczyć te słowa, ponieważ przyjście wcielonego Boga, Chrystusa, wszystko zmieniło. Dlatego św. Paweł mógł napisać o innej perspektywie: „Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!». Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale” (Rz 8,13-17).
Adam i Ewa pragnęli stać się jak Bóg, ale nie chcieli być Jego dziećmi. Dlatego nie mogli usłyszeć od Ojca słów podobnych do tych, które usłyszał Jezus podczas przemienienia: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 17,5).
Maryjo, nasza Matko, ucz nas Bożego dziecięctwa, byśmy nigdy nie zapomnieli o tym, że Bóg jest naszym Ojcem, i byśmy nigdy nie chcieli odłączyć się od Jego ojcowskiej miłości.
Ustanowienie Eucharystii
Ewa wbrew woli Ojca sięgnęła po owoc z drzewa poznania dobra i zła, by następnie podać go Adamowi. Ten gest nieposłuszeństwa pokazywał, że pierwsi rodzice nie chcieli żyć w bliskości z Bogiem. Dlatego Pan Bóg ukarał Adama: „Przeklęta niech będzie ziemia z Twojego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli” (Rdz 3,17-18). Następnie Stwórca wygnał człowieka z ogrodu Eden, mówiąc: „Oto człowiek […] niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki” (Rdz 3,22). A jednak Bóg ostatecznie nie odmawia ludzkości ani najwyborniejszego pokarmu, ani życia wiecznego…
„A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów»” (Mt 26,26-28). Drzewem życia okazał się krzyż, na którym Chrystus złożył ofiarę za nasze grzechy, zatem „błogosławiony owoc” łona Maryi stał się naszym Pokarmem dającym prawdziwe życie. „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie” (J 6,56-57).
Tego Pokarmu także nie wolno spożywać z niewłaściwych pobudek, gdyż, podobnie jak Ewa, można ściągnąć na siebie wyrok potępienia. Święty Paweł ostrzega: „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. […] Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło” (1 Kor 11,26-30).
Panie Jezu, prosimy Cię, oczyszczaj nasze serca, byśmy z właściwym uniżeniem przystępowali do Pańskiego stołu.
Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.