Tajemnice bolesne o milczeniu
Ogród Oliwny – milczenie Ojca
Jezus potrafił spędzić na modlitwie całe noce. Potrzebował wsłuchiwać się w głos Ojca i odpoczywać w Jego obecności. Ta noc jest jednak inna. Nie ma w sobie nic z czułego spotkania Ojca z Synem. Nie padają słowa w rodzaju: „Tyś jest mój Syn umiłowany” (Łk 3,22). Ojciec postanowił milczeć w momencie próby Syna, kiedy Ten podejmuje najważniejszą decyzję.
Jezus „upadł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty” (Mt 26,39). I drugi raz: „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!” (Mt 26,42). A potem „modlił się po raz trzeci, powtarzając te same słowa” (Mt 26,44). Trzy razy wyraża swój strach i jednocześnie trzy razy uznaje wolę Ojca. Podobnie jak na początku swojej publicznej działalności, kiedy odpierając trzy pokusy Szatana, trzykrotnie oddał Ojcu cześć. Wtedy Ojciec także milczał, nie podpowiadał.
„A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: «Kogo szukacie?» Odpowiedzieli Mu: «Jezusa z Nazaretu». Rzekł do nich Jezus: «Ja jestem» […]. Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię” (J 18,4–6). Tylko św. Jan opisuje w ten sposób pojmanie Jezusa. Ukochany uczeń Pana zrozumiał, że milczenie Ojca miało konkretny cel – aby w Synu, w Jego Sercu, wybrzmiało imię, które wskazuje na tożsamość Syna z Ojcem. „Ego eimi”, tzn. „Ja jestem” (Wj 3,14). Żołnierze upadają, ponieważ uderzył ich boski Majestat Tego, którego chcieli pojmać jak pospolitego przestępcę.
Ojcze Wszechmogący, daj mi zrozumieć, że Twoje milczenie zawsze ma cel, którego nie muszę znać, ale mogę być pewna, że jest to cel, którego pragnę. Daj mi zrozumieć, że nawet kiedy wydaje mi się, że milczysz, to przecież zawsze w moim sercu obecne jest Twoje imię: „Jestem”. I ja dla Ciebie jestem.
Biczowanie – milczenie Baranka
„Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich” (Iz 53,5–7).
Baranki ofiarowane podczas Paschy mogły zostać zabite tylko przez kapłanów na terenie świątyni. Józef Flawiusz, opisując jeden z takich świątecznych dni, podaje liczbę ponad 250 tysięcy zabitych baranków, które następnie w celu powieszenia i oprawienia nabijano na skrzyżowane pręty. Krzyżowane baranki – to ich krwią spływała świątynia jerozolimska. Nie tylko krwią, skoro „życie wszelkiego ciała jest w jego krwi” (Kpł 17,14). Świątynia jerozolimska spływała życiem baranków.
Kiedy Jezus jest biczowany, to jest ten moment, w którym Najświętsza Krew Baranka Bożego upada na ziemię, rozbryzguje się po dziedzińcu, brudzi ręce żołnierzy, oblepia narzędzia tortur. Ten katowany Baranek milczy, żeby wybrzmiało wołanie Jego Krwi.
„Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną” (Mt 27,4). „Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego” (Mt 27,24). „Krew Jego na nas i na dzieci nasze” (Mt 27,25). Mówią o Niej, ale któż zdaje sobie sprawę z Jej wartości? Wszyscy „pobłądzili jak owce, każdy z nich się obrócił ku własnej drodze”. A Chrystus wydaje za nich – za nas – Ciało i Krew, swoje Życie, „na odpuszczenie grzechów”. Żadna owieczka już nie będzie musiała chodzić „własną drogą”. Teraz już wszystkie mogą należeć do stada, o którym psalmista śpiewał: „Przez wzgląd na Ciebie […] mają nas za owce na rzeź przeznaczone” (Ps 44,23). Czy nie jest przywilejem móc dzielić los Bożego Baranka?
Ojcze Wszechmogący, daj mi łaskę wsłuchiwania się w milczenie Baranka i wołanie Jego Krwi, abym nigdy, zwłaszcza w momencie próby, nie odłączyła się od Bożej owczarni.
Cierniem koronowanie – milczenie Króla
Jeszcze nie triumfuje z tronu krzyża, ale już otrzymał koronę i został przybrany w purpurę. Nasz Pan stoi przed Piłatem w koronie cierniowej, a Piłat uprzejmie próbuje Mu uświadomić, w jakiej znalazł się sytuacji: „Nie chcesz mówić ze mną? Czy wiesz, że mam władzę […]?” (J 19,10). Jak niedorzecznie brzmią te słowa w momencie, w którym Chrystus rozpoczyna swoją drogę do chwały. Chwilę wcześniej rzymski prefekt zadał Mu filozoficzne pytanie: „Cóż to jest prawda?” (J 18,38). Jak niedorzecznie ono brzmi, kiedy stoi przed nim Bóg, którego jednym z imion jest Prawda – bo Bóg jest Prawdą i Miłością (por. KKK 215-221).
Jak często dziś utrata wiary w Boga, czyli skazanie Go na śmierć w naszym życiu, w przestrzeni publicznej, ma swój początek w niepotrzebnych dywagacjach, w relatywizowaniu, w pozornie mądrych, roztropnych pytaniach, a tak naprawdę w ograbianiu słów z ich znaczenia, z ich sensu. „Cóż to jest prawda?” – pyta Piłat. Świat pyta dziś także: „Cóż to jest miłość?”. I daje cały wachlarz sprzecznych odpowiedzi. Jezus nie wdaje się z Piłatem w zażartą dyskusję. Nie podejmuje z nim także dialogu, który miałby prowadzić do porozumienia. Jezus po prostu świadczy. Zamiast dyskutować przyjmuje wyrok i pokazuje, co to jest Prawda, co to jest Miłość.
Ojcze Wszechmogący, obdarz mnie taką łaską powściągliwości, bym potrafiła świadczyć, ale bym nigdy nie wdawała się w rujnujące spory ani w dialogi wymagające kompromisu. Obdarz mnie taką pokorą, bym nie czuła przymusu odpowiadania na każdą prowokację. Obdarz mnie taką prostotą, bym nie miała wątpliwości „cóż to jest prawda”.
Droga krzyżowa – milczenie uczennic Zbawiciela
Żaden z ewangelistów nie wspomina, aby podczas drogi krzyżowej przyjaciele Jezusa zwracali się do Niego ze słowem wsparcia czy też zapewnieniem o miłości. Co prawda po Jego aresztowaniu rozpierzchło się grono apostołów, jednak do samego końca towarzyszy Jezusowi kilka kobiet, w tym Matka Boża, oraz św. Jan. Można by podejrzewać, że wszyscy milczą ze strachu, ale czuję, że byłaby to niesprawiedliwa ocena.
„Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi” (Łk 23,28). Tych słów Jezus na pewno nie kieruje do swoich uczennic, które szły za Nim z Galilei. Nie żeby rozpacz nie rozdzierała ich serc, lecz dlatego, że obserwując mękę, wpatrują się także w ciche, bo niewysłowione, współcierpienie Matki Bożej i pragną Ją naśladować. To Ona, najlepiej znająca Serca Pana Jezusa, pokazuje im, w jaki sposób przeżywać ten najtrudniejszy moment.
Żaden z ewangelistów nie wspomina także, aby któraś z najbliższych uczennic usiłowała ulżyć Zbawicielowi w Jego cierpieniu. Dlaczego takiej gotowości nie znalazły w sobie Maria, żona Kleofasa, Salome czy wreszcie Maria Magdalena? Co oznacza ich brak działania? Może intuicyjnie wyczuwały, że Panu nie można pomóc, bo ta droga jest Jego samodzielnym dziełem zbawczym, że On nie chce, aby w takiej chwili zwilżać Mu usta i ocierać Jego czoło z potu i krwi.
Czasami tak trudno jest nam przyjąć do wiadomości, że inicjatywa współpracy z Bogiem jest po Jego stronie. Że należy poczekać na zaproszenie, że aktywizm często nie jest tym, czego Bóg od nas oczekuje. Często trudniej jest w pokoju serca wytrzymać moment bezradności – wpisany w chrześcijańskie życie wiarą – niż działać ponad siły według własnego planu.
Ojcze Wszechmogący, proszę, ucz mnie tego, abym zawsze czekała na Twoje zaproszenie, abym umiała odróżniać swoje pomysły od pragnień, które Ty złożyłeś w moim sercu.
Śmierć Pana Jezusa – milczenie Boga
„«Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27,46, Mk 15,34). Te słowa umierającego Jezusa odnotowali ewangeliści Mateusz i Marek. Czy Jezus jednak zwątpił w obecność Ojca? Czy zwątpił w Jego miłość? Przed chwilą mówił, że jest Synem Bożym, a teraz woła, że Bóg Go opuścił… Bóg milczy… Czy nawet Syn Boży nie jest w stanie znieść tego milczenia?
„A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha” (Mk 15,37; Mt 27,50) – ani Mateusz, ani Marek nie podają treści tego ostatniego zawołania. Jak mogło ono brzmieć? Być może tak: „Chwalcie Pana wy, co się Go boicie, sławcie Go, całe potomstwo Jakuba; bójcie się Go, całe potomstwo Izraela!” (Ps 22,23–24). Słowa te pochodzą z psalmu, który intonuje umierający Chrystus. Bo On nie wyraża swojego zwątpienia, lecz rozpoczynając psalm 22 wskazuje, jakie proroctwa właśnie spełniają się na Nim: „Przebodli ręce i nogi moje, […] sycą się mym widokiem; moje szaty dzielą między siebie i los rzucają o moją suknię” (Ps 22,17–19). Psalm 22 to w istocie pieśń o udręczonym człowieku, o jego uczuciach, ale przede wszystkim o jego zaufaniu do Boga i wizji triumfu: „…bo władza królewska należy do Pana i On panuje nad narodami. Tylko Jemu oddadzą pokłon wszyscy, co śpią w ziemi” (Ps 22,29–30). Tak naprawdę więc Jezus wyznaje wiarę w swoje zwycięstwo.
Ojcze Wszechmogący, daj mi pojąć całym sercem, że „cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić” (Rz 8,18). Daj mi zrozumieć, że Twoje milczenie podczas moich udręk znoszonych z wiarą zawsze zapowiada nasz wspólny triumf.
Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.
Pierwodruk: Karolina Staszak, Tajemnice bolesne o milczeniu, „Tota Tua” 7/2021 (3).