Przygotować serce | wprowadzenie (cz. I)

Zdjęcie: Designecologist / Pexels

2 września 2022

Istnieje wiele sposobów czytania Pisma Świętego. Niektórzy, sięgając po Biblię, kierują się zaciekawieniem historycznym lub filologicznym. Taka lektura jest wartościowa, bo cały czas musimy coraz lepiej poznawać kulturowy kontekst, w jakim Bóg zwracał się do człowieka. Jednak lectio divina jako metoda czytania Słowa Bożego ma zupełnie inny cel – doprowadzić czytelnika do modlitwy.

 

Mamy ten niezwykły przywilej, że dziś właściwie każdy może czytać Pismo Święte w swoim ojczystym języku. Warto pamiętać, że przez wiele wieków było ono dostępne tylko w tłumaczeniu na język łaciński, więc ci, którzy chcieli je studiować, a również modlić się jego tekstem, musieli poznać ten niełatwy język. Dzisiaj dysponujemy rozmaitymi tłumaczeniami oraz niezliczoną liczbą wydań Biblii. Jest to oczywiście wielka łaska dla każdego, kto chce wsłuchiwać się w głos Boga. Należy jednak mieć na uwadze, że na tej drodze mogą czyhać na nas swoiste pułapki. Z jednej strony osobiste i modlitewne traktowanie Słowa Bożego chroni nas przed podejściem zbyt naukowym, jednak z drugiej strony musimy uważać, aby nie podchodzić do Pisma Świętego zbyt subiektywnie. Wszak wszystkie herezje wzięły się z subiektywnego i wybiórczego podejścia do Biblii.

Dlatego lectio divina jako modlitewne spotkanie ze Słowem Bożym ma również swoją metodą. Zwięzły opis etapów lectio divina możemy przeczytać w liście ojca Guigona II Kartuza do brata Gerwazego o życiu kontemplacyjnym z około 1150 roku: „Kiedy pewnego dnia przy jakiejś pracy ręcznej zacząłem myśleć o ćwiczeniu duchowym człowieka, nagle przyszły mi na myśl cztery stopnie duchowe, mianowicie: czytanie, rozmyślanie, modlitwa i kontemplacja. Po tej drabinie mnisi wznoszą się z ziemi do nieba. A choć nie wyróżnia się w niej wiele stopni, to jednak jest niewiarygodnej wielkości. Jej część najniższa opiera się na ziemi, najwyższa zaś sięga chmur i zgłębia tajemnice niebios. Jak te stopnie różnią się kolejnością i nazwą, tak też co do wartości nie są równe. (…) Czytanie jest to pilne wnikanie skupionym duchem w Święte Pismo. Rozmyślanie jest wnikliwym działaniem ducha, badającym treść ukrytej prawdy przy pomocy własnego rozumu. Modlitwa jest skierowaniem ku Bogu oddanego serca celem oddalenia zła lub zyskania dobra. Kontemplacja jest jakimś uniesieniem ponad siebie ducha zakotwiczonego w Bogu, jest zakosztowaniem radości wiekuistej słodyczy”[1].

Nie wystarczą same techniki, potrzebna jest pokora i ufna modlitwa, by Duch Święty sam nas wprowadził w tajemnicę Boga.

W tym pochodzącym z XII wieku tekście mamy zatem wyróżnione cztery podstawowe etapy lectio divina: lectio (czytanie), meditatio (medytacja), oratio (modlitwa), contemplatio (kontemplacja). Przybliżę je w następnych tekstach z tego cyklu, teraz natomiast zwrócę uwagę na kilka podstawowych zasad, którymi powinniśmy się kierować za każdym razem, kiedy otwieramy Biblię, jak również na dwie praktyki, przygotowujące nas do rozpoczęcia lectio divina.

Ojciec Innocenzo Gargano, kameduła i jeden ze współczesnych przewodników na drodze duchowego czytania Biblii, wyróżnia pięć zasad, które dotyczą modlitewnego spotkania ze Słowem. Przede wszystkim podkreśla, że czytelnik musi wierzyć w to, że Biblia jest natchniona, a oznacza to, iż Duch Święty czuwał nad tekstem, aby nie znalazły się w nim błędy dotyczące wiary. Nie chodzi o to, że autorzy biblijni nie mylą się co do geografii, astronomii czy biologii – ich zasób wiadomości o świecie odpowiadał ogólnemu rozwojowi wiedzy w tamtym okresie. Autorzy ci jednak na pewno nie mylą się w kwestii zbawienia człowieka. Po drugie należy pamiętać o jedności dwóch testamentów. Ten sam Duch Święty, który natchnął Nowy Testament, natchnął również Stary. Kolejna zasada dotyczy komunii z Kościołem. Słowo Boże zawsze czytane jest w Kościele, czyli w łączności i posłuszeństwie wobec Kościoła. Ojciec Gargano jako czwartą zasadę podaje gotowość czytelnika do nawrócenia, czyli zrezygnowania z własnej optyki. I wreszcie ostatnia wskazówka, która jest tak naprawdę naczelną zasadą czytania Słowa Bożego, dotyczy stałego przyzywania Ducha Świętego, który jest pierwszym autorem tekstu natchnionego. Nie wystarczą same techniki, potrzebna jest pokora i ufna modlitwa, by Duch Święty sam nas wprowadził w tajemnicę Boga.

Należy także pamiętać o dwóch praktykach, które wydają się konieczne dla właściwego rozpoczęcia lectio divina. Jeśli czytanie Słowa Bożego jest przede wszystkim modlitwą, to musimy pamiętać, żeby przystępować do niej z czystym sercem. Biblię możemy czytać w każdym miejscu, możemy trzymać jej egzemplarz w torebce, w samochodzie, możemy korzystać z aplikacji w telefonie, jednak zanim rozpoczniemy lekturę, warto przygotować swoje serce. Chodzi tutaj o stałą czujność, o czuwanie, by nasze serce było jak najlepiej usposobione do przyjęcia Słowa Bożego. Doskonały przykład pozostawiła nam Matka Boża, której serce było tak czyste, że w Niej Słowo stało się Ciałem. Dlatego warto stale unikać grzechu i często przystępować do sakramentu spowiedzi, by Słowo przynosiło owoce w naszym życiu. Druga praktyka to przyzwyczajanie się do stałego kontaktu z Pismem Świętym. Chodzi o zażyłość ze Słowem, czyli o codzienną jego lekturę. Święty Hieronim i Orygenes używali tej metody, aby wyeliminować z pamięci wszystko, co nie należało do historii zbawienia. I tak przygotowane serce jest glebą, na której może rozwinąć się lectio divina.


[1] Najstarsze pisma Kartuzów, przeł. R. Witkowski, E. Skibiński, A. Świderkówna; Średniowiecze, 1, Kraków 1997, s. 258.


Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.


Pierwodruk: Wojciech Surówka OP, Przygotować serce, Tota Tua 6/2021 (2).