Medytować | wprowadzenie (cz. IV)
W cyklu poświęconym modlitewnemu czytaniu Słowa Bożego zapoznaliśmy się już z pierwszym etapem tej praktyki, a mianowicie z czytaniem (lectio). Jeśli chcemy zacząć medytować nad tekstem, powinniśmy go dobrze przyswoić, w czym pomagają wskazówki podane w poprzednich artykułach.
Wszystkie etapy lectio divina, a więc czytanie, medytacja, modlitwa i kontemplacja, powinny rozwijać się harmonijnie. Nie jest tak, że najpierw uczymy się rzetelnej lektury, zupełnie nie zwracając uwagi na medytację, później natomiast koncentrujemy się tylko na niej. Techniczne wydzielanie kolejnych etapów potrzebne jest tylko po to, aby je omówić i by potem lepiej widzieć całość. Niemniej jednak warto podkreślić, że wszystko zaczyna się od czytania. Znakomity francuski teolog Louis Bouyer pisał: „Modlitwa chrześcijańska, dla której pokarmem musi być Słowo Boże, powinna zawsze wychodzić od lektury. Zasada ta pozostaje prawdziwa nawet wówczas, kiedy de facto od razu pogrążamy się w modlitwie. Będzie ona modlitwą chrześcijańską w takiej mierze, w jakiej zasilać ją będzie złożony w naszej pamięci depozyt Słowa Bożego, które zostało wcześniej odczytane czy usłyszane. Ta sama modlitwa pozostanie chrześcijańska pod warunkiem, że przez całe życie będzie się nieustannie odnawiać przez wytrwałe kontynuowanie dobrze odprawianej lektury duchowej”[1]. A zatem kluczowe jest czytanie Słowa Bożego.
Zanim omówię poszczególne metody, które pomagają w chrześcijańskiej medytacji, postaram się wyjaśnić, czym jest sama medytacja, ponieważ termin ten może być niejasny. Wyraz meditatio pochodzi z łaciny i oznacza zagłębianie się w myślach, rozważanie. Warto od razu zauważyć, że nie zawsze występuje ono w religijnym kontekście. W XVII wieku Kartezjusz napisał Medytacje o pierwszej filozofii. W XX wieku natomiast niemiecki filozof Edmund Husserl opublikował Medytacje kartezjańskie, a polski filozof Tadeusz Kotarbiński Medytacje o życiu godziwym. Choć w każdym z tych przypadków mamy do czynienia z bardzo różnymi dziełami, to łączy je właśnie termin „medytacja”, chodzi więc o pewien intelektualny namysł.
Także chrześcijańska medytacja jest zaangażowaniem ludzkiego rozumu w proces poznawania danych prawd. Dlatego bardzo często w naszej tradycji medytację nazywano rozmyślaniem lub po prostu modlitwą myślną. W jednym i drugim wypadku widzimy odwołanie się do myśli. Możemy jednak zauważyć dwie znaczące różnice pomiędzy szeroko rozumianą medytacją filozoficzną a modlitwą medytacyjną.
W cytowanym już w tej serii liście kartuza Guigona do brata Gerwazego znajdujemy następujące słowa: „Czytanie jest to pilne wnikanie skupionym duchem w Święte Pismo. Rozmyślanie jest wnikliwym działaniem ducha, badającym treść ukrytej prawdy przy pomocy własnego rozumu”[2]. Ten średniowieczny autor, który jako jeden z pierwszych opisał kolejne etapy lectio divina, zwraca uwagę, że rozum ma funkcję służebną wobec ducha. Rozmyślanie jest działaniem ducha, który posługuje się rozumem. Nie jest więc jedynie działaniem ludzkiego intelektu. Używając trochę innej terminologii, możemy powiedzieć, że rozum powinien być tutaj oświecony wiarą. Chrześcijańska medytacja jest działaniem ludzkiego ducha, a nie jedynie rozumu, choć właśnie zakłada pracę ludzkiego intelektu nad poznawaniem prawd zawartych w Słowie Bożym.
Rozmyślanie jest działaniem ducha, który posługuje się rozumem. Nie jest więc jedynie działaniem ludzkiego intelektu.
Jest jeszcze druga ważna kwestia. Pełen tytuł Rozmyślań Marka Aureliusza po grecku brzmi: Ta eis heauton, co oznacza „Do siebie samego”. Taki rodzaj utworów literackich był znany w starożytności – soliloquium (łac. solus loqui, mówić samemu) to monolog, którego celem było określenie własnej postawy. Utwory te stanowiły formę przeciwną do tradycyjnych filozoficznych dialogów, w których refleksja była prowadzona pomiędzy przynajmniej dwoma bohaterami. Chrześcijańska medytacja również w tym punkcie różni się od swoich starożytnych i świeckich wzorców. Jest ona przede wszystkim modlitwą, czyli dialogiem z Bogiem, a nie wypowiedzianą do siebie refleksją.
W Liście do biskupów Kościoła katolickiego o niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej (1989) Kongregacja Nauki Wiary zwróciła uwagę właśnie na tę podstawową cechę medytacji chrześcijańskiej wypływającą ze struktury samej wiary. „Z całą ścisłością można powiedzieć, że przybiera ona postać osobowego, wewnętrznego i głębokiego dialogu między człowiekiem a Bogiem. Wyraża więc komunię istniejącą między odkupionym stworzeniem i wewnętrznym życiem Osób Trójcy Świętej. Owa komunia oparta na Chrzcie i Eucharystii, będących źródłem i szczytem życia Kościoła, zakłada postawę nawrócenia, odejścia od «ja» w kierunku Bożego «Ty»” (3).
A zatem chrześcijańska medytacja, choć jest podobna do swych świeckich odpowiedników, różni się od nich w zasadniczy sposób. Po pierwsze, nie polega wyłącznie na aktywności ludzkiego rozumu, ale na aktywności rozumu oświeconego wiarą. Po drugie, nie jest to dowolna refleksja, lecz wewnętrzny dialog człowieka z Bogiem, w którym z czasem owo Boże „Ty” ma coraz większe znaczenie.
[1] L. Bouyer, Wprowadzenie do życia duchowego, tłum. L. Rutowska, Warszawa 1982, s. 38.
[2] Najstarsze pisma kartuzów, przeł. R. Witkowski, E. Skibiński, A. Świderkówna, wstęp i oprac. R. Witkowski, W. Lesner OCD, „Źródła Monastyczne. Średniowiecze 1”, Kraków 1997, s. 258.
Zostań mecenasem Verbum! Ten projekt rozwinie się dzięki Twojemu wsparciu.
Pierwodruk: Wojciech Surówka OP, Dialog ducha z Bogiem, „Tota Tua” 9/2021 (5).